Polska jednym z głównych filarów bezpieczeństwa

Autorzy raportu są pewni: jeśli Warszawie uda się zrealizować ambitne plany szybkiej i wyjątkowo dużej modernizacji sił zbrojnych, to Polska stanie się nie tylko jednym z głównych filarów bezpieczeństwa w regionie, ale także w całym NATO. Szacuje się, że już 2025 roku Warszawa przeznaczy na obronność ok. 4,7 proc. PKB – to najwięcej w całym Sojuszu Północnoatlantyckim. Duża część zakupów zbrojeniowych jest i będzie realizowana u amerykańskich dostawców – zwracają uwagę autorzy raportu.

I choć istnieją spore szanse na to, że Polska dopnie swego, to są też pewne zagrożenia dla planu modernizacji. Jednym z nich jest skala i tempo zakładanych zmian. Oprócz intensywnych zakupów uzbrojenia, Warszawa chce zwiększyć liczebność sił zbrojnych obecnych 205 tys. (stan na koniec 2024 roku) do 300 tys. w 2035 roku.

Dodatkowym problemem może być finansowanie wydatków na wojsko. Jak piszą autorzy raportu, pomimo zwiększenia finansowania zbrojeń z budżetu, i tak spora część wydatków jest finansowana poprzez bezpośrednie kredyty od państw dostarczających sprzęt. Jeśli na jakimś etapie zabezpieczenie tego rodzaju finansowania stanie się niemożliwe, wówczas Polska będzie zmuszona do przestawienia się na pozyskanie środków na rynku, a to z kolei może okazać się zbyt drogie.

Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem, to pojawi się kolejny problem – zapewnienia odpowiednich rezerw sprzętowych i zasobów ludzkich na czas wojny, a także kwestia zgromadzenia zapasów amunicji. W razie wojny Polska może dać swoim sojusznikom czas na wypełnienie zobowiązań, ale może nie być w stanie przez dłuższy czas walczyć samodzielnie.

Amerykańskie wsparcie dla polskich zbrojeń

W tej sytuacji Amerykanie powinni pomóc Polsce, dzięki czemu Stany Zjednoczone zyskałyby silnego partnera w NATO, który jest zdolny do wzięcia na siebie części odpowiedzialności za bezpieczeństwo w regionie – oceniają analitycy z RAND. Jak Waszyngton może pomóc Warszawie? M.in. poprzez utrzymanie i zwiększenie obecności wojskowej w Polsce w krótkim i średnim terminie. Dałoby to czas Polsce na dokończenie modernizacji sił zbrojnych, a w efekcie zwiększyłoby jej możliwości bojowe w regionie i w ramach NATO. Co więcej, taki krok stanowiłby zachętę dla innych sojuszników USA, aby również wzięli większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo, co byłoby docenione przez Amerykanów.

Wśród propozycji amerykańskiego wsparcia dla polskiej modernizacji w raporcie RAND wymieniono także ułatwienia w pozyskiwaniu przez Polskę amerykańskiego sprzętu wojskowego, zwiększenie finansowania dla bezpośrednich kredytów na ten cel czy większe wsparcie szkoleniowe dla jednostek wyposażonych w nowy sprzęt.

Reakcje polskich elit

O polskich reakcjach na publikację raportu RAND można przeczytać w poniedziałkowym wydaniu „Dziennika Gazety Prawnej”. Wojciech Kubik, autor artykułu na ten temat, przekonuje, że publikacja raportu i zawarte w nim rekomendacje dla amerykańskiej administracji nie pojawiają się w przypadkowym momencie. Amerykanom bowiem może chodzić o przekonanie Polski, aby nie wypisywała się w ogłoszone niedawno europejskie plany w zakresie wojskowego i sprzętowego uniezależniania się od USA.

Co na to polscy politycy? Propozycja RAND przypadła im do gustu. Andrzej Szewiński z KO, którego przywołuje „DGP”, uważa, że Warszawa powinna działać dwutotrowo, czyli jednocześnie korzystać zarówno z programów europejskich, jak i amerykańskich propozycji.

Z kolei posłowie PiS w propozycji RAND widzą próbę zainstalowania i obrony amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego w Europie, co ich zdaniem byłoby korzystne dla Polski.

Jednak koncepcja RAND ma swoją cenę, na co dla DGP zwraca uwagę gen. Mieczysław Gocuł, były szef Sztabu Generalnego. Jego zdaniem, w razie konfliktu Polska będzie bowiem nie tylko skupiona na narodowym systemie bezpieczeństwa, ale także w regionalnym.