Utrzymanie drożnych łańcuchów dostaw jest kluczowe dla swobodnego działania europejskich gospodarek. Przez wiele lat masowy transport materiałów i towarów odbywał się przede wszystkim drogą morską. Podróż z Chin do jednego z największych portów przeładunkowych w UE, holenderskiego Rotterdamu przez Morze Czerwone, trwa średnio 27 dni.

Ku Dobrej Nadziei

Reklama

Zagrożenie atakami jemeńskich Huti zmusiła armatorów do poszukiwania alternatywnych dróg morskich. Częśćjednostek może opłynąć Afrykę od południa, trasą biegnącą wokół przylądka Dobrej Nadziei, co wydłuża czas przesyłu towarów o około 10-12 dni. Jednak południowy szlak może wybrać jedynie niewielka grupa statków handlowych: wiele z nich nie jest przystosowanych do pływania w lodowatych wodach opływających Arktykę.

W tej sytuacji uruchomienie nowych, bezpiecznych i pewnych tras przewozowych jest na wręcz niezbędne. Spedytorzy i konsolidatorzy, czyli firmy specjalizujące się w łączeniu przesyłek towarowych należących do wielu nadawców w ładunki pełnokontenerowe, odnotowały gwałtowny wzrost zapytań i rezerwacji na trasach kolejowych z Dalekiego Wschodu do Europy. Transport kolejowy ponownie stał się atrakcyjny dla przewoźników, gdyż jest tańszy niż fracht lotniczy i szybszy niż transport morski. Jest tylko jeden problem: trasa wiedzie przez terytorium Rosji.

Kolej na Rosję

Po ataku Rosji na Ukrainę UE nałożyła na agresora szereg sankcji, w tym zakaz wykorzystywania transportu drogowego do przewozu towarów i materiałów do Europy Zachodniej. Natomiast transport kolejowy nie został objęty unijnymi zakazami.

Mimo to wiele firm obawia się przewozić swoje towary z wykorzystaniem rosyjskiej infrastruktury kolejowej, „ale w ciągu ostatniego roku ta trasa odradza się z powodu dobrego czasu tranzytu i cen", twierdzi Julia Scilodite, dyrektorka ds. Rozwoju biznesu RailGate Europe.

Igor Tambaca, dyrektor zarządzający holenderskiej firmy logistycznej Rail Bridge Cargo, podał, że rezerwacje na trasach kolejowych Chiny-Europa wzrosły o 37 proc. w ciągu ostatnich czterech tygodni. „Większość klientów nie dba o etykę, gdy w swoim łańcuchu dostaw muszą mieć szybkie i niezawodne rozwiązanie dla Europy” – powiedział Tambaca.

Alternatywa dla rosyjskiej alternatywy

Spedytorzy, którzy nie chcą wysyłać towarów koleją przez Rosję, mogą korzystać z innej trasy, która biegnie z Chin przez Kazachstan, Turcję i Morze Kaspijskie. Ale tranzyt trwa od 26 do 29 dni, powiedział Tambaca.

Do tego dochodzi rosnący koszt wysłania koleją jednego czterdziestometrowego kontenera (FEU) z Chin do Europy. Obecnie wynosi on około 7900 dolarów. Dla porównania lutowa prognoza dla FEU dla frachtu morskiego między Dalekim Wschodem a Morzem Śródziemnym wynosi 5607 dolarów, podała internetowa platforma benchmarkingowa Xeneta. Rosnąca liczba rezerwacji tranzytu kolejowego może wywołać opóźnienia dostaw.

To nie koniec problemów

Zdaniem Marca Forgione’a, dyrektora generalnego Instytutu Eksportu i Handlu Międzynarodowego problemy na Morzu Czerwonym mogą trwać nawet do końca bieżącego roku. „To, co widzimy (obecnie) na Morzu Czerwonym, będzie w przyszłości zakłócać globalny handel międzynarodowy. Nie można po prostu zastąpić wszystkiego, co przepływało (przez Morze Czerwone), alternatywnymi rodzaju środków transportu” – powiedział Forgione w rozmowie z CNBC.

Konfliktu na Morzu Czerwonym nie uda się wygasić tylko i wyłącznie obecnością i działaniami amerykańskich wojsk. Nawet jeśli będą one miały wsparcie armii innych zachodnich krajów. Ataki popieranych przez Teheran Huti na statki handlowe w regionie Bliskiego Wschodu to jedynie odprysk większej wojny. Wojny między Rosją i jej sojusznikami (między innymi Iranu), a Zachodem popierającym niezależność i integralność terytorialną Ukrainy.

W oczekiwaniu na konfrontację

Globalizacja i nadmierne uzależnienie od produkcji w największej "fabryce świata" jaką są Chiny, jedynie ułatwia Kremlowi destabilizowanie globalnej sytuacji. Jednocześnie trudno jest otwarcie oskarżyć Rosję o działania przeciwko międzynarodowemu handlowi. W końcu to nie oni wspierają bezpośrednio Huti, a w dodatku są zajęci wojną w Ukrainie.

Niestety na razie wszystko wskazuje na to, że Zachód przegrywa w konfrontacji z Putinem i Rosją. Skłócone wewnętrznie Waszyngton i Bruksela miały do tej pory poważne problemy z przygotowaniem skutecznej pomocy dla Kijowa. Wsparcia, które przechyliłoby szalę zwycięstwa na stronę Kijowa. A śmierć trzech amerykańskich żołnierzy w bazie w Jordanii pokazało jak iluzoryczne jest poczucie bezpieczeństwa związane z obecnością US Army na Bliskim Wschodzie.

Jeśli dołożymy do tego rozszerzenie BRICS o tzw. globalne południe (m.in. Iran, Arabię Saudyjską, czy Egipt), pogłębiającą się współpracę gospodarczą Rosji z Chinami i ekonomiczne fiasko sankcji gospodarczych nałożonych na rosyjską gospodarkę, to okaże się, że polityka "oswajania" rosyjskiego niedźwiedzia choćby poprzez wspólne projekty energetyczne była kolosalnym błędem.

Zwłaszcza UE i Niemcy mają tu sporo na sumieniu. Ale przeszłości już nikt nie zmieni, co się stało, to się nie odstanie. Czas najwyższy, by zachodni przywódcy zwarli szyki, odłożyli na bok wszelkie animozje i razem przygotowali się na starcie z Putinem i jego wizją świata. Inaczej konfrontacja między demokratycznym Zachodem a autokratycznym Wschodem i Południem może być dla tego pierwszego bardzo bolesna.