Na początku tygodnia Rosjanie ogłosili, żezdobyli Pokrowsk – dawniej 65-tysięczne miasto w obwodzie donieckim. Po 14 miesiącach oblężenia i kolejnych czterech miesiącach ciężkich walk ulicznych o każdy dom, zmieniło się ono w upiorne szaro-buro-czarne morze ruin.
Eksperci szacują, że w bitwie o miasto zginęło ponad 10 tys. rosyjskich i ponad 2 tys. ukraińskich żołnierzy. W środowym wystąpieniu Władimir Putin przedstawiał narodowi zdobycie Pokrowska jako strategiczny sukces, który otworzy armii możliwość ataku, w kierunku uznawanym przez Sztab Generalny za "najbardziej obiecujący".
Analitycy militarni nie mają wątpliwości, że dyktator po prostu propagandowo rozdmuchuje znaczenie jednego z niewielu istotniejszych dokonań jego armii w ostatnim czasie. Co naprawdę oznacza utrata Pokrowska dla sytuacji na froncie?
To bolesny propagandowy cios dla Kijowa. Upadek Myrnohradu jest bliski
Julina Roepcke, korespondent wojenny niemieckiego dziennika "Bild", wskazuje, że upadek miasta to przede wszystkim "bolesny propagandowy cios" dla Kijowa. "Jest to kolejny dowód, że obecnie ukraińska armia może tylko spowalniać marsz Rosjan, a nie go powstrzymać" – napisał.
Zaznaczył – tak samo jak eksperci z Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) – że zdobycie miasta stanowi dla Rosjan jedynie sukces taktyczny. Pokrowsk przestał być ważnym węzłem logistycznym dla Ukraińców już w lipcu 2025 r., gdy zacisnęła się wokół niego pętla rosyjskiego okrążenia – wszystkie drogi i linie kolejowe prowadzące do miasta były wówczas albo zniszczone, albo blokowane przez ataki dronów.
Armia Putina zyskała jedynie umocnione obiekty w pobliżu linii frontu, w których będzie mogła składować amunicję, rozmieszczać swoje oddziały, a także operować ciężkim uzbrojeniem jak czołgi czy artyleria.
W krótkim terminie uzyskanie kontroli nad Pokrowskiem umożliwi Rosjanom mocniejsze zaciśnięcie kleszczy wokół sąsiedniego miasta – Myrnohradu (przed wojną 41 tys. mieszkańców). Operatorzy dronów armii Putina – zabójczo skuteczni na zapleczu frontu – zapewne wkrótce zupełnie odetną szlaki logistyczne prowadzące do niego. Wydaje się więc, że utrata kolejnego ośrodka przez Ukrainę to tylko kwestia tygodni. Pozostaje pytanie, czy Kijów zdoła się wycofać z "kotła" bez nadmiarowych strat.
Co dalej z ofensywą? Rosjanom nie będzie łatwo
Roepcke uważa, że Pokrowsk może posłużyć Rosjanom do prowadzenia dalszych natarć w kierunku zachodnim – na obwód dniepropietrowski. Z kolei analitycy ISW zaznaczają, że nie będzie to takie proste, bowiem Ukraińcy zbudowali solidne umocnienia na północ i zachód od miasta.
"Siły rosyjskie wykorzystywały ostatnio okresy mglistej i deszczowej pogody, która utrudniała działanie ukraińskich dronów, do robienia postępów na różnych odcinkach frontu, ale te warunki pogodowe nie utrzymają się w nieskończoność. Rosjanie będą musieli zmierzyć się dodatkowo z ukształtowaniem terenu i przeszkodami wodnymi, które utrudniają szybkie manewry" – czytamy w raporcie ISW z wtorku.
Amerykanie zaznaczają również, że rosyjskie siły atakujące wokół Pokrowska są osłabione znacznymi stratami. A poza tym nie potrafią efektywnie wykorzystywać nawet drobnych wyłomów we froncie, jakie udaje im się stworzyć, jak to miało miejsce z tzw. klinem dobropolskim, ostatecznie zlikwidowanym w toku ukraińskiej operacji. Także nie należy się spodziewać, że rychło dokonają na tym kierunku jakichś spektakularnych postępów.
Ostateczna bitwa o Donbas jeszcze się nie zaczęła
Zarówno Roepcke, jak i eksperci z ISW, twierdzą, że zdobycie Pokrowska raczej nie przybliża Putina znacząco do realizacji jednego z podstawowych celów wojny, jakim jest dla niego zajęcie całego Donbasu. Rosjanie muszą jeszcze opanować umocniony "pas twierdz" wokół Słowiańska i Kramatorska – miast leżących około 50 km na północny wschód od Pokrowska, które stanowią główną ukraińską linię obrony w obwodzie donieckim. Póki co front jednak do nich nie dotarł.
Na Kremlu wiedzą, że walka o "pas twierdz" potrwa długo i mocno się przy tym wykrwawią. Dlatego chcą je ugrać w negocjacjach pokojowych prowadzonych za pośrednictwem Amerykanów – jak dotąd bezskutecznie.