Zwarycz na stwierdzenie, że w krajach zachodniej Europy pojawiają się głosy, by łagodzić sankcje na Rosję, bo nadchodzi zima, a jedynym dostawcą gazu jest rosyjski Gazprom, wskazał: "Ja bym osobom, które domagają się zniesienia sankcji, po prostu pokazał parę obrazów tych już zabitych i okaleczonych przez Rosję dzieci ukraińskich".

Według ambasadora "za bezpieczeństwo musimy (...) zapłacić jakąś cenę". "A to, że Zachód też cierpi, że jest wzrost cen, występują braki surowców, to jest też pewna cena za to, że ludzie na Zachodzie są bezpieczni" – mówi w wywiadzie dla "Polska Times". Jak dodaje, "to cena za to, że ich dzieci nie giną w tej wojnie, że ich dzieci nie chowają się w schronach przed codziennymi alarmami bojowymi, że mogą normalnie chodzić do szkół".

"Czy to Ukraina jest winna temu, że doznaje agresji ze strony rosyjskiej? Nie, ale my pokazujemy całemu światu, że jest kwestia wartości, na których jest zbudowana cała Europa" – podkreśla. Zdaniem ambasadora nie chodzi o to, by o tych wartościach mówić. "Chodzi o to, żeby umieć i być gotowym do tego, by te wartości bronić" – stwierdza.

Pytany przez "Polska Times", czy jest przekonany, że Ukraina wygra, wskazuje: "My już wygraliśmy tę wojnę". Skoro Putin i Rosja, jak przekonuje, "jako kraj posiadający broń nuklearną, jako kraj, który zajmuje na razie miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zdecydował się na taką agresję wobec innego suwerennego kraju, to już jest przejawem słabości Rosji". W ocenie Zwarycza "Rosja już przegrała w momencie decyzji o rozpoczęciu inwazji".

Reklama

Ambasador zapytany, czy wypędzenie rosyjskich najeźdźców z Ukrainy jest możliwe, biorąc pod uwagę ich przewagę liczebną i sprzętową, zwrócił uwagę, że "Polska w swojej historii też doznała podobnej sytuacji w 1920 r., kiedy horda bolszewicka najeżdżała na Europę". Przypomniał, że wydarzył się "cud nad Wisłą". "Polska była jednak w stanie obronić całą Europę przed najeźdźcą bolszewickim. Nikt w to nie wierzył" – wskazał w rozmowie z "Polska Times". (PAP)