Wojna z dopalaczami wreszcie zaczęła się na poważnie. Po zapowiedziach byłego premiera Donalda Tuska sprzed kilkunastu miesięcy przyszedł czas na konkrety. Główny to wprowadzenie do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii 114 nowych substancji. Obrót nimi oraz zażywanie ich będzie zabronione. Do tej pory groziły za to jedynie grzywny. Przez to realna walka z dopalaczami była niemożliwa.

Teraz kontakt z większością z około 150 szkodliwych substancji narazi nas na wielkie problemy. – Za posiadanie dopalacza nawet na własne potrzeby grozić będzie kara pozbawienia wolności nawet do 10 lat – mówi Michał Kidawa z Krajowego Biura Przeciwdziałania Narkomanii.

Zmiany planowane przez resort zdrowia na koniec tego roku zakładają także możliwość organizowania niezapowiedzianych kontroli w sklepach podejrzewanych o handel dopalaczami oraz powołanie specjalnego zespołu, który łatwiej i szybciej będzie decydował, co jest szkodliwe. Zmiany są konieczne: z danych prof. Piotra Burdy, krajowego konsultanta ds. toksykologii klinicznej, wynika, że ten rok będzie rekordowy, jeżeli chodzi o liczbę zatruć dopalaczami. W pierwszym półroczu br. ujawnionych zostało 971 takich przypadków. Dla porównania w tym samym czasie roku ubiegłego było ich 365. Na rynku wciąż pojawiają się nowe substancje, z których produkuje się szkodliwe używki: w 2010 r. było ich w Polsce kilka, dziś jest ich już kilkaset. W 2013 r. w UE ujawniono 81 zupełnie nowych substancji, co oznacza, że kolejny zakazany środek trafia na rynek średnio co pięć dni.

>>> Czytaj też: Gospodarka na haju. Narkotyki są warte dla PKB więcej niż meble

Reklama

Bitwa z hydrą?

Teraz, kiedy kontrolerzy Głównego Inspektora Sanitarnego dostają informację albo mają podejrzenie, że ktoś sprzedaje nielegalne substancje, muszą swoją wizytę zapowiedzieć z 7-dniowym wyprzedzeniem. Nie dość tego, przedsiębiorca może się już w trakcie kontroli od niej odwołać, wykorzystując kruczki prawne. Zyskuje w ten sposób czas na usunięcie nielegalnych towarów. – Dlatego wprowadzenie możliwości przeprowadzania kontroli bez zapowiedzi na pewno zwiększy skuteczność wykrywania zakazanych preparatów – mówi Jan Bondar, rzecznik GIS. Kontrolerzy będą również otrzymywać z resortu pomocniczą listę zakazanych substancji, by ułatwić wystawianie mandatów karnych.

To niejedyna zmiana, na którą czeka środowisko walczące z dopalaczami. Bo, jak przyznają, walka z tym rynkiem jest jak bitwa z hydrą: ucina się jedną głowę, w jej miejsce powstają dwie kolejne. Do tej pory byliśmy chwaleni na arenie międzynarodowej jako państwo stosujące skuteczne metody działania. – Polska była jednym z niewielu krajów, które wprowadziły bardzo szybko regulacje dotyczące rynku nowych narkotyków i choć problem wciąż istnieje, został ograniczony – mówił w 2012 roku Wolfgang Goetz, dyrektor Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA). Chodziło o znowelizowaną w 2010 r. ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Wprowadzono w niej m.in. kary od 20 tys. do miliona złotych za produkcję i handel dopalaczami. A także utworzono listę zakazanych substancji.

Teraz powstanie nowa lista substancji psychoaktywnych, wśród których znajdą się m.in. sztuczne konopie indyjskie czy pochodne katynonu. Są one wyjątkowo groźne. Dla przykładu ta ostatnia substancja, którą sprzedawano m.in. jako „legalną” kokainę, istnieje na rynku europejskim od 2008 roku, z jej powodu zmarło już 99 osób.

Zdaniem ekspertów trafiony jest również pomysł stworzenia zespołu przy ministrze zdrowia, zajmującego się oceną ryzyka, jakie wywołują opisywane substancje. Znajdą się w nim nie tyle urzędnicy, co fachowcy w dziedzinie toksykologii, nauk chemicznych, ale także psychiatrii i nauk prawnych. Ich decyzje pozwolą szybciej zakwalifikować ujawnioną nową substancję jako narkotyk lub nielegalny tzw. środek zastępczy.

Jeden z urzędników ministerstwa dodaje, że kolejną zmianą będą również ułatwienia dla służby celnej: będzie miała możliwość zatrzymywać na granicy duże partie substancji, które mogłyby być wykorzystane do produkcji dopalaczy. Do tej pory nie było to możliwe.

Dopalacze od kilku lat są zmorą Unii Europejskiej. Jak podają autorzy Europejskiego Raportu Narkotykowego, śledzenie tego rynku jest bardzo trudne. W niektórych przypadkach nowe narkotyki wytwarza się w Europie w tajnych laboratoriach i sprzedaje bezpośrednio na rynku. Inne substancje chemiczne sprowadza się od dostawców, często z Chin lub Indii, po czym umieszcza w atrakcyjnych opakowaniach i sprzedaje jako „dopalacze”, które często nawet nie są zakazane. Aby uniknąć kontroli, produkty często zaopatruje się w mylące etykiety, na przykład takie jak „substancje chemiczne do celów badań naukowych” lub „odżywki roślinne”, z adnotacją, że produkt nie jest przeznaczony do spożycia przez ludzi.

Zaś Komisja Europejska przyznaje, że nad tym rynkiem nie da się zapanować, bo handlarze są zawsze krok do przodu, a dopalacze są sprzedawane przede wszystkim przez internet. Tylko w styczniu 2013 r. w ramach wyrywkowego badania wykryto w Europie 651 stron, przez które można było kupić chemię. W 2011 r. było ich ponad dwukrotnie mniej (314). W styczniu 2010 r. – 170.

Polacy zauważyli, że trudniej zdobyć dopalacze: w 2010 r. więcej niż co trzeci uczeń (36 proc.) uważał, że dostęp do nich jest łatwy, natomiast w 2013 r. odsetek ten spadł do 20 proc. Jednak jak mówi krajowy konsultant ds. toksykologii klinicznej, walka z tymi używkami musi być skuteczniejsza, bo liczba hospitalizacji spowodowana ich zażywaniem rośnie. W 2013 r. odnotowano 1027 przyjęć do szpitali z powodu zażywania nowych substancji psychoaktywnych, podczas gdy rok wcześniej było ich ponad trzykrotnie mniej – 279.

Dopalacze, jak podkreślają lekarze, są bardzo niebezpiecznie, bo nikt nie zna dobrze ich składu chemicznego, przez co niemożliwe jest przewidywanie, jak w wyniku ich zażycia zachowa się dany ludzki organizmu. Po wzięciu możliwe jest głównie leczenie objawowe. Część pacjentów trafia na Szpitalne Oddziały Ratunkowe, część wymaga kilkudniowego pobytu w warunkach oddziału szpitalnego, w tym w krajowych Ośrodkach Toksykologii Klinicznej, a nawet na oddziałach psychiatrycznych.

>>> Czytaj też: Problem z dopalaczami powraca. Ponad pół tysiąca zatruć tymi środkami