W szwedzkim parlamencie trwają prace nad zaostrzeniem prawa azylowego. Porozumiały się w tej sprawie główne partie w parlamencie, nawet Zieloni. Przeciw jest lewica i jedna z partii konserwatywnych. Ustawa nie została jeszcze przegłosowana, ale wydaje mi się, że przejdzie. Ma obowiązywać przez trzy lata – mówi w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Charlotte Langnander, prawniczka pomagająca uchodźcom w Szwecji.

W wyniku ustawy zmienią się m.in. zasady dotyczące pozwolenia na zamieszkanie. Dziś pozwolenie takie jest wydawane bezterminowo. Po zmianach osoby ze statusem uchodźcy otrzymają je jedynie na 3 lata. Po tym czasie nastąpi ponowna weryfikacja. Przedłużenie pozwolenia na kolejne lata będzie możliwe tylko wtedy, gdy dana osoba będzie miała pracę.

Jak dodaje Langnander, niedawny sondaż pokazał, że 70 proc. Szwedów popiera nową ustawę azylową. „Nie wiem, czy wierzyć tym danym. Jest grupa, która nadal chce pomagać, oraz druga, która jest zdecydowanie przeciwko. Pośrodku zaś milcząca większość, która przechyla się to w jedną, to w drugą stronę” – mówi.

„Szwedzi słyną z poprawności politycznej. Boimy się, że zostaniemy źle zrozumiani, więc siedzimy cicho. Grupa lewicowych aktywistek zaczęła niedawno dyskusję o ciemiężeniu kobiet w podmiejskich dzielnicach. Naraziły się na zarzut, że są rasistkami. A chciały tylko podnieść ważną kwestię i realny problem” – dodaje.

Reklama

>>> Czytaj też: „Tajny” członek Grupy Wyszehradzkiej. Hiszpania milczy i zachowuje się jak Polska