Reakcja światowych parkietów na kataklizm, który nawiedził Japonię była umiarkowana. Jego skutki mogą być jednak jeszcze długo odczuwalne dla globalnej gospodarki.

>>> Fala tsunami zalewa Japonię - zobacz wideo

Indeks warszawskich blue chipów zaczął piątkową sesję od spadku o około 1 proc. Można powiedzieć, że w kontekście sięgającego prawie 2 proc. tąpnięcia amerykańskich indeksów w czwartek oraz pojawiania się kolejnych negatywnych informacji jak ta o trzęsieniu ziemi w Japonii, czy nie dającej się poskromić inflacji w Chinach, reakcja naszych inwestorów nie była przesadnie pesymistyczna. Tym bardziej, że w ciągu dnia starali się z powodzeniem skalę spadków ograniczyć. WIG20 zachowywał się też nienajgorzej na tle mocno zniżkujących wskaźników na większości giełd europejskich.

W pierwszych godzinach handel toczył się dość nerwowo, jednak byki skutecznie broniły się przed zepchnięciem poniżej poziomu 2730 punktów. Od południa sytuacja się ustabilizowała i indeks największych spółek zniżkował o około 0,6 proc., poruszając się w wąskim przedziale 2738-2745 punktów. Początkowo około połowa największych spółek ulegała przecenie przekraczającej 1 proc. Z czasem jednak to grono skurczyło się do zaledwie pięciu spółek. Liderami tej stawki były akcje Lotosu, zniżkujące w najgorszym momencie prawie 2,5 proc. oraz PKO, które szły w dół o około 2 proc. Tuż za nimi plasowały się papiery Cyfrowego Polsatu i TVN. Mimo kolejnego spadku notowań miedzi, nieźle radziły sobie papiery KGHM. Po początkowym spadku o prawie 2 proc., po południu udało się im nie tylko zniwelować stratę, ale pójść w górę o 1 proc.

Indeksy na głównych giełdach europejskich na otwarciu traciły po około 1 proc. i przez większą część dnia trzymały się na tym poziomie. Jedynie paryski CAC40 próbował zmniejszyć skalę zniżki. Przy zdecydowanej przewadze spadków uwagę zwracał zyskujący ponad 2 proc. wskaźnik giełdy w Atenach. Wśród parkietów naszego regionu na niewielkim plusie trzymał się jedynie Budapeszt. W Bukareszcie i Sofii zniżki sięgały 2 proc.

Reklama

Spokojny przebieg notowań na większości giełd naszego kontynentu można tłumaczyć czekaniem na zachowanie się inwestorów na Wall Street. Notowania kontraktów na amerykańskie indeksy do optymizmu nie skłaniały, ale też nie budziły wielkich obaw. W pierwszych minutach po rozpoczęciu handlu za oceanem wartość indeksów niewiele różniła się od tej z czwartkowego zamknięcia. Wieści o trzęsieniu ziemi i niszczącej fali tsunami w Japonii wielkiego wrażenia na Amerykanach nie zrobiły, chyba tylko dlatego, że brakuje im też innych zmartwień. Pewnym pocieszeniem była publikacja zgodnych z oczekiwaniami danych o dynamice sprzedaży detalicznej.

Wyniosła ona w lutym 1 proc., a bez uwzględnienia samochodów 0,7 proc. Rozczarował z kolei indeks nastrojów konsumentów, który spadł z 77,5 do 68,2 punktu oraz wyższy niż się spodziewano wzrost zapasów niesprzedanych towarów, sięgający 0,9 proc. Po tych informacjach indeksy znalazły się nieznacznie pod kreską.
Indeks naszych największych spółek stracił ostatecznie 0,4 proc., WIG spadł o 0,5 proc., mWIG40 o 0,63 proc., a sWIG80 o 0,57 proc. Obroty wyniosły nieco ponad 960 mln zł.