62-letni dzisiaj Stanford wykorzystywał tzw. schemat Ponziego, czyli mechanizm finansowy polegający na spłacaniu inwestorów z pieniędzy wpłacanych przez kolejnych inwestorów.

Stanford, nazywany bywa "małym Madoffem", ponieważ dopuścił się sprzeniewierzeń porównywalnych z oszustwami Bernarda Madoffa, skazanego na 150 lat więzienia za stworzenie piramidy finansowej, uznanej za największe tego typu przestępstwo w historii USA.

Proces Stanforda rozpoczął się w 2009 r. W marcu ława przysięgłych uznała go za winnego zdefraudowania 7 mld dol., prania brudnych pieniędzy oraz utrudniania pracy wymiaru sprawiedliwości. Wcześniej amerykańska komisja papierów wartościowych (Securities and Exchange Commission) oskarżyła go o defraudację i złamanie licznych przepisów dotyczących inwestycji i papierów wartościowych w ramach "kolosalnego sprzeniewierzenia", w którym certyfikaty depozytowe opiewały na ponad siedem mld dol.

Reklama

Wypowiadając się przed ogłoszeniem wyroku, Stanford odrzucił oskarżenia o zdefraudowanie pieniędzy, twierdząc, że stał się kozłem ofiarnym. Zarzucił amerykańskiemu rządowi zrujnowanie jego firmy.

Prokuratorzy domagali się dla Stanforda 230 lat więzienia, a jego obrońcy wnioskowali najwyżej o 41 miesięcy więzienia; miałby wtedy do odsiedzenie jeszcze kilka miesięcy, gdyż został aresztowany w czerwcu 2009 roku.

Stanford był uważany za jednego z najbogatszych ludzi w USA, z majątkiem szacowanym na 2 mld dolarów. Jego finansowe królestwo rozciągało się od USA do Ameryki Łacińskiej i Karaibów. Po aresztowaniu państwo przejęło jego aktywa, w rezultacie finansista był zmuszony korzystać z usług wyznaczonych przez sąd adwokatów.