Szczyt Unii Europejskiej ruszył z ponad pięciogodzinnym opóźnieniem.
Wbrew wcześniejszym informacjom, szef Rady Europejskiej nie przedstawił najnowszego projektu budżetu. Zrezygnował, bo - jak donoszą unijni dyplomaci - zbyt duże były różnice zdań między krajami i rozbieżne stanowiska na temat wysokości cięć wydatków.
Najgłośniej protestowała Wielka Brytania, która domagała się znacznie większej redukcji wydatków.
Herman Van Rompuy zdecydował się więc otworzyć szczyt i podzielić dyskusję na kilka etapów. Najpierw chce uzyskać zgodę unijnych przywódców na tak zwane zobowiązania - to są pieniądze obiecane na realizację projektów. Druga kategoria to płatności, czyli pieniądze już wypłacone z unijnej kasy. po zatwierdzeniu wszystkich faktur. Ale płatnościami unijni przywódcy zajmą się dopiero później.
Przed nimi zatem bezsenna noc, bo dopiero za kilka godzin może powstać projekt budżetu, a później trzeba będzie jeszcze wynegocjować wszystkie jego zapisy.