Chodzą mi te słowa po głowie, gdy czytam poradniki przywództwa tworzone przez menedżerów najwyższego szczebla współczesnego kapitalizmu. Czy faktycznie byliby wszędzie tacy dobrzy? Czy rzeczywiście odnaleźliby się w każdych warunkach? Czy może jednak o ich sukcesie zdecydowało najzwyklejsze szczęście. Polegające na tym, że działali w branżach zasobnych, dysponujących zapleczem organizacyjnym oraz operujących w olbrzymiej skali. Krótko mówiąc: czy moja babcia (albo babcia Wojtka Kowalczyka albo też wasza) też by z sukcesami pokierowała dużym bankiem z Wall Street albo fintechem z Doliny Krzemowej?

Tak właśnie rozmyślając, zapoznałem się z nową książką Carli A. Harris „Prowadź do zwycięstwa”.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ