Nasz kraj się wyludnia — to wnioski, które płyną z danych demograficznych udostępnianych przez GUS. Ostatnio opisywaliśmy to, jak zmieniała się populacja Polski. W największym skrócie — nasze państwo zamieszkuje coraz mniej osób. Niestety, jak się zdaje, statystyka publiczna, nie nadążą za zmianami demograficznymi.

Szacowana przez GUS liczba ludności zaniża zarówno liczbę Polaków, którzy wyjechali za granicę, jak i Ukraińców, którzy mieszkają w naszym kraju. Można szacować, że nad Wisłą mieszka dziś ok. 37 mln osób. Udostępnione w ramach Rocznika Statystycznego 2023 dane pozwalają porównać sytuację w największych miastach Polski, Należy jednak pamiętać, że dane w niektórych przypadkach należy traktować z lekkim dystansem.

Niepokojącym jest fakt, że spada dzietność Polek. Tutaj należy się jednak solidne wytłumaczenie, czym jest dzietność, dlaczego nie należy patrzeć na samą liczbę urodzeń oraz dlaczego publiczne dane nie są prawidłowe. Współczynnik dzietności to przeciętna liczba dzieci, które urodziłaby kobiety w czasie swojego życia, gdyby rodziła z częstotliwością, jaką odnotowano w danym roku.

Reklama

Dzietność a liczba urodzeń

Co warto zaznaczyć, dzietność nie jest liczona poprzez podzielenie liczby urodzeń przez liczbę kobiet w wieku rozrodczym. Już wyjaśniamy dlaczego. Występujące w strukturze wieku w Polsce wybrzuszenia oraz dołki zwane są wyżami i niżami demograficznymi. Gdy kobiety z wyżu wchodzą w okres największej płodności (czyli 27-33 lata), to rodzi się w kraju więcej dzieci (ponieważ więcej potencjalnych matek jest w wieku, w którym rodzi się najczęściej). Gdy te się starzeją, to liczba dzieci spada (ponieważ mimo takiej samej liczby potencjalnych matek, inna jest ich struktura wiekowa).

Współczynnik dzietności liczy się poprzez podzielenie liczby dzieci przez liczbę kobiet w konkretnym wieku. W ten sposób powstają cząstkowe współczynniki dzietności (np. cząstkowy współczynnik dzietności dla kobiet w wieku 27 lat). W wieku rozrodczym znajdują się kobiety mające od 15 do 49 lat. Urodzenia kobiet poniżej 15 roku życia zaliczane są do kohorty 15-latek. Analogicznie jest w przypadku kobiet w wieku 50 lat i więcej (urodzenia podnoszą płodność 49-latek).

W ten sposób powstaje 35 cząstkowych współczynników dzietności. Każdy ma taką samą wagę, co sprawia, że różnice w strukturze wieku kobiet, nie odgrywają żadnej roli. Tymczasem spadająca liczba urodzeń wynika w Polsce w dużym stopniu ze spadku liczby potencjalnych matek. Może zdarzyć się sytuacja, że liczba urodzeń spada, ale dzietność rośnie (np. z powodu starzenia się dużego wyżu demograficznego). To by oznaczało, że paradoksalnie, pomimo spadku liczby urodzeń, demografia Polski ulega polepszeniu.

GUS ma problem z liczeniem populacji Polski

Gdy wyjaśniliśmy już ten aspekt, pora przejść do tego, dlaczego dzietność raportowana przez GUS jest wskaźnikiem, do którego należy podchodzić z małym dystansem. Mianownikiem jest tutaj liczba kobiet. Niestety GUS ma problem z jej poprawnym oszacowaniem. Po pierwsze, problem pojawia się na poziomie populacji w całej Polsce. GUS obliczając współczynnik dzietności, wykorzystuje populację Polski według definicji krajowej, czyli danych meldunkowych.

Zameldowane są z kolei osoby, które często w Polsce od dawna już nie mieszkają. Lepszą metodą liczenia jest tzw. definicja międzynarodowa. Ta z kolei bazuje na rezydentach, czyli osobach, które deklarują, że mieszkają w jakimś miejscu. Niestety także te dane, nie są najdokładniejsze, bo zaznaczają demografowie, nie doliczają się one wielu migrantów w Polsce. Co prawda dzietność obliczana przez Eurostat (czyli bazująca na liczbie rezydentów) jest dokładniejsza, ale nadal nie oddaje ona odpowiednio rzeczywistości.

Ile wynosi dzietność w Polsce?

Dodatkowym problemem jest także brak znajomości struktury wieku i liczebności w ujęciu geograficznym. Żeby pokazać, jak duże są to różnice, to posłużymy się konkretnymi przykładami. Dzietność obliczona przez GUS (na podstawie definicji krajowej) wyniosła w 2021 roku 1,29. Gdy skorygujemy ją o liczbę rezydentów (którą znamy dzięki Spisowi Powszechnemu), to rośnie ona do 1,33. Różnica więc nie jest diametralna, ale istotna z punktu widzenia porównań międzynarodowych.

Na poziomie regionalnym różnice mogą być większe. Największą różnicę na plus zanotował powiat kolbuszowski. Bazując na populacji według definicji krajowej, dzietność w tym powiecie oszacowano na 1,18, podczas gdy w rzeczywistości wyniosła ona 1,37. Podobne różnice zanotowano w powiecie niżańskim. W powiecie monieckim wzrosła ona z 1,22 do 1,41, a w leżajskim z 1,32 do 1,49.

Są to powiaty o sporej liczbie osób zameldowanych, które już dawno tam nie mieszkają. Należy jednak pamiętać, że różnica większa niż 0,1 dotyczy raczej garstki powiatów w kraju. W 57 powiatach dzietność okazała się niższa niż początkowo szacowano. Oznacza to, że są to powiaty z dużym odsetkiem imigrantów. W zlokalizowanym pod Wrocławiem powiecie oławskim spadła ona z 1,51 do 1,38. W powiecie kępińskim spadek wyniósł 0,1 (z 1,53 do 1,43). Jedynie w pięciu powiatach spadek przekraczał 0,05, więc dla pozostałych różnica była niewielka (choć istotna statystycznie).

To, ile dzietność w Polsce wynosi rzeczywiście, jest rzeczą trudną do obliczenia. W 2018 roku powstało badanie (Anacka M., Janicka A.), w którym dwie badaczki postanowiły oszacować tę wartość. Okazało się, że współczynnik dzietności skorygowany o emigrację wyniósł w 2015 roku 1,433 wobec 1,289 według GUS. Niestety bez narzędzi, które pozwalałyby z dużą dokładnością modelować migracje w Polsce, niemożliwe są dokładne i realizowane na bieżąco odczyty dzietności.

Które polskie miasta charakteryzują się najwyższą dzietnością?

W długim terminie głównym czynnikiem kształtującym zmiany ludności w różnych regionach jest współczynnik dzietności. GUS udostępnił dane pokazujące, ile wynosiła dzietność w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców. Które polskie duże miasta mogą pochwalić się najwyższym współczynnikiem dzietności?

W 2022 roku liderem było Opole. Należy jednak pamiętać, że nawet w tym mieście nie był on zbyt wysoki, ponieważ wyniósł jedynie 1,335. Poziom zastępowalności pokoleń, czyli dzietność, która gwarantuje brak spadku ludności (przy założeniu braku migracji), wynosi ok. 2,1. Nawet liderowi wśród dużych miast do tego poziomu bardzo daleko.

Drugie miejsce zajął Gorzów Wielkopolski, gdzie dzietność wyniosła 1,319. Na czele znajdziemy także Bielsko-Białą, Białystok, Radom, Płock, Koszalin czy Lublin. Spośród największych miast, prowadzi Łódź z dzietnością na poziomie 1,196. Zaraz za nią uplasował się Rzeszów (1,181). W Gdańsku to 1,160 a w Bydgoszczy 1,149. Mieszkanki stolicy mają dzietność na poziomie 1,141.

Miasta z najniższą dzietnością w Polsce

Gdzie jest najgorzej? Ostatnie miejsce wśród miast powyżej 100 tys. mieszkańców zajęła Dąbrowa Górnicza. Dzietność w tym mieście wyniosła w 2022 roku zaledwie 0,984. To mniej niż średnia dzietność w Chinach i Singapurze, czyli państwach znanych z niskiej dzietności. W Gdyni to jedynie 1,003, czyli nadal ponad 2 razy mniej niż poziom zastępowalności pokoleń.

Mniej niż 1,1 odnotowano także w takich miastach jak Katowice, Poznań czy Włocławek. W Toruniu to 1,106, a w Chorzowie i Bytomiu 1,107. W Sosnowcu kobiety rodzą 1,110 dziecka, czyli podobnie jak w Tarnowie (1,115) oraz Krakowie (1,120) i Wrocławiu (1,222). Warto jednak pamiętać, że do danych tych należy podchodzić z ostrożnością. Po pierwsze, dane z miast obejmują jedynie jego administracyjne granice. To rodzi pewne problemy.

Granice te zostały wytyczone wiele lat temu. W tym czasie wiele miast zdążyło się znacznie rozrosnąć, wykraczając w rzeczywistości poza wyznaczone przez urzędników obszary. To sprawia, że pod pojęciem miast często nie uwzględniamy jego przedmieść, Tymczasem, to właśnie one charakteryzują się najwyższymi współczynnikami dzietności.

Wielu rodziców, wraz z narodzinami kolejnego (lub pierwszego) dziecka przeprowadza się na przedmieścia. Budowa własnego domu i posiadanie działki, nadal uchodzi za najbardziej atrakcyjny model życia pod kątem posiadania rodziny. Doskonale widać to w zmianach liczby dzieci z rocznika 2018. Dziś wiele z tych dzieci nie mieszka już w miastach (gdzie się urodziły), lecz na jego obrzeżach. Wyprowadziły się one tam wraz ze swoimi rodzicami. Prezentuje to poniższa mapa autorstwa Szymona Pifczyka, założyciela bloga „Kartografia Ekstremalna”.

ikona lupy />
Dzietność w Polsce / Inne

Źródło: https://twitter.com/sheemawn/status/1732315205370274204

Demograficzny wyścig miast wygrywa Rzeszów

Ciekawie wyglądają także dane porównujące migracje wewnętrzne oraz przyrost naturalny. Okazuje się, że jest jedynie jedno miasto w Polsce, gdzie oba wskaźniki były w 2022 roku na plusie. Tym miastem jest Rzeszów. Był on liderem zarówno pod względem przyrostu naturalnego jak i migracji wewnętrznych. Można więc go śmiało określić liderem tego demograficznego wyścigu.

Miasta takie jak Kraków, Gdańsk, Wrocław i Warszawa znalazły się co prawda w czołówce, ale w widocznej odległości od stolicy województwa podkarpackiego. Co ciekawe, zaraz za wspomnianymi miastami, uplasowało się Opole. Dla wielu zaskoczeniem może być także wysoka pozycja Zielonej Góry oraz Białegostoku.

Które miasta ten wyścig przegrywają? Zdecydowanie można wymienić tutaj takie miejscowości jak Wałbrzych, Sosnowiec, Bytom czy Włocławek. Te miasta są największymi przegranymi. Z największych miast wymienić można takie miejscowości jak Łódź czy Bydgoszcz.