Obrona przeciwlotnicza XXI wieku

Wojna na Ukrainie doskonale pokazała nam, jak ważne jest posiadanie licznej i nowoczesnej obrony przeciwlotniczej. Co istotne — w jej ramach funkcjonować powinny różne systemy. Wojsko powinno posiadać sprzęt, który ochroni nas przed atakami z wykorzystaniem pocisków hipersonicznych i balistycznych. To bardzo wymagający przeciwnicy i ich zwalczanie możliwe jest dzięki wykorzystaniu zaawansowanych, a co za tym idzie, także bardzo drogich rozwiązań.

Pociski PAC-3 MSE, które zakupiła Polska, kosztują ponad 5 mln dol. za sztukę. To wyrafinowana broń, której nie ma sensu marnować na mniej wymagające cele, takie jak np. proste pociski manewrujące (których Rosjanie masowo używają na Ukrainie). Właśnie dlatego pociski PAC-3 MSE uzupełniane będą przez tańsze alternatywy.

ikona lupy />
Do 2022 roku to systemu S-300 były podstawowym gwarantem bezpieczeństwa nieba nad Ukrainą. Dziś rola tych systemów z powodu braku pocisków jest znacznie mniejsza. Ich miejsce zajęły zachodnie systemy, takie jak NASAMS, Patriot czy Iris-T. / Shutterstock

Są jednak jeszcze prostsze w zestrzeleniu środki napadu powietrznego. Prymitywne drony, choć nie są wymagającym przeciwnikiem, to stanowią niejednokrotnie realne zagrożenie. Do ich zwalczania najbardziej sensowne jest użycie najprostszych systemów. Tutaj przydatna może okazać się tania artyleria lufowa.

Okazuje się więc, że nowoczesna obrona przeciwlotnicza jest kombinacją różnych efektorów (czyli elementów, które dokonują zestrzelenia) oraz sensorów (czyli elementów, które wykrywają zagrożenia, mówiąc wprost — radarów). Kluczem okazuje się więc zdolność do współpracy z sobą różnych elementów. Taki sieciocentryczny system mógłby przy pomocy dowolnego radaru naprowadzać dowolną wyrzutnię, która dokonałaby zestrzelenia.

Multi A-Kit podłączy nasze wyrzutnie i radary do IBCS

Wojskowi doskonale to rozumieją. Właśnie dlatego Polska zakupiła (za ponad 2,5 mld dol.) w Stanach Zjednoczonych ICBS (Integrated Battle Command System). Mówiąc najprościej, jest to system, który pozwoli scalić całą obronę przeciwlotniczą w jedną sieć. Dzięki temu pocisk wyrzutni systemu Narew będzie mógł zwalczać cel wskazany np. przez radar systemu Wisła. Multiplikuje to zdolność systemu do likwidacji śnp (środków napadu powietrznego) oraz ułatwia jego zarządzaniem. Tutaj całe na zielono wchodzi zaprezentowane na MSPO w Kielcach i produkowane przez CTM (Centrum Techniki Morskiej) Multi A-kit.

ikona lupy />
Multi A-Kit to rozwiązanie, które pozwoli zintegrować sensory i efektory polskiej obrony przeciwlotniczej w ramach systemu IBCS. / Własne / Radosław Ditrich

To niepozorne urządzenie jest tutaj kluczowe. Multi A-kit to rozwiązanie sprzętowo-programowym, służące do integracji różnych sensorów jak i efektorów do zintegrowanego systemu zarządzania walką IBCS. Zapewnia ono konwersję protokołów urządzeń firm trzecich, zapewniając zgodność ze standardem wymiany informacji z IBCS.

Jak tłumaczy producent, integrator umożliwia podłączenie różnych sensorów i efektorów do jednego systemu. Jest więc swoistym tłumaczem, który przekłada dane na wspólny język. Urządzenie zapewnia sprawną integrację technologii, umożliwiając ich efektywną współpracę w ramach złożonych operacji obronnych. Producent dodaje, że rozwiązanie jest zdolne do pracy ciągłej w warunkach terenowych.

Jaka będzie polska obrona przeciwlotnicza? Wisła obroni nas przed Kindżałami

Niezaznajomionemu czytelnikowi należą się teraz pewne wyjaśnienia. W ramach zintegrowanego systemu obrony przeciwlotniczej Siły Zbrojne zakupiły wiele typów różnego wyposażenia. Możemy wyróżnić trzy główne programy. Zwalczaniem najbardziej wymagających śnp (takich jak hipersoniczne pociski Ch-47M2 Kindżał i 3M22 Cyrkon) zajmą się amerykańskie Patrioty zamówione w ramach programu Wisła.

ikona lupy />
Należące do Polski wyrzutnie M903 z pociskami PAC-3 MSE. Wyrzutnie wchodzą w skład baterii Wisły. / 3. Warszawska Brygada Rakietowa Obrony Powietrznej

Docelowo pozyskać zamierzamy 8 baterii. Każda bateria to dwie jednostki ogniowe (JO), a na każdą JO składają się cztery wyrzutnie M903A2, amerykański radar GhostEye (za wyjątkiem dwóch pierwszych baterii, gdzie służyć mają AN/MPQ-65), wozy amunicyjne czy centra dowodzenia. Mówimy więc łącznie o 64 wyrzutniach. Produkowane są w polskiej spółce Huta Stalowa Wola. Polska zamówiła już w programie Wisła 2 baterie w ramach fazy I (już dostarczone) oraz kolejne 6 w ramach fazy II.

Efektorem będą amerykańskie pociski PAC-3 MSE. Jak już jednak wspomnieliśmy, to niezwykle kosztowna broń, dlatego uzupełni je tańszy odpowiednik określany mianem LCI (Low Cost Interceptor). Będzie nim opracowywany dla Wojska Polskiego pocisk CAMM-MR (Medium-Range). Nie będzie on co prawda zdolny do niszczenia tak zaawansowanych pocisków co droższy PAC-3 MSE, ale doskonale uzupełni system i sprawdzi się w obronie przed zmasowanymi atakami rakietowymi.

Narew, czyli podstawa polskiej obrony przeciwlotniczej

Broń hipersoniczna jest droga, a jej użycie limitowane m.in. posiadanymi pociskami i ich nosicielami (w przypadku Kindżałów są to nieliczne samoloty MiG-31K). Znacznie większym zagrożeniem wydają się ataki przy wykorzystaniu dziesiątek, a może nawet setek prostszych pocisków manewrujących. Ich zwalczaniem zająć mają się wyrzutnie pozyskane w ramach programu Narew.

Mowa o 23 bateriach, czyli łącznie 44 JO. Każda JO to trzy wyrzutnie iLauncher, polski Radar Wielofunkcyjny Kierowania Ogniem Sajna, wozy amunicyjne i wozy dowodzenia. Efektorem będą pociski CAMM-ER (Extended-Range). Dodatkowo system ten uzupełnią m.in. SPL (stacja pasywnej lokacji) czy radary wczesnego wykrywania P-18PL.

ikona lupy />
iLauncher z pociskami CAMM w trakcie strzelań na poligonie w Ustce. / MON

Za łączność odpowiadać mają m.in. AŁC-T (Aparatownie Łączności Cyfrowej — Transmisyjna) oraz Mobilne Węzły Łączności MCC1. Urządzenia te stanowić będą kręgosłup łączności cyfrowej w Wojsku Polskim i pozwolą na sprawną i bezpieczną komunikację pomiędzy różnymi jednostkami. Jak informuje producent (WZŁ 1), aparatownie MCC1 będą służyć jako punkt styku pomiędzy systemem IBCS a narodowymi systemami dowodzenia.

Pilica ochroni polskie lotniska i baterie Wisły

Najniższe piętro naszej obrony przeciwlotniczej będą stanowić 22 baterie Pilicy+. Tym razem mówimy o nieco innej strukturze. Każda bateria składać ma się bowiem z 6 JO. Każda JO składa się z ciągnika artyleryjskiego (CA) oraz osadzonej na nim zdojonej armaty kal. 23 mm ZUR-23-2SP Jodek oraz podwójna wyrzutnia pocisków Grom/Piorun.

ikona lupy />
Dwa zestawy PSR-A Pilica 35. Skwierzyńskiego dywizjonu rakietowego Obrony Powietrznej w trakcie miedzynarodowego szkolenia NATO pk. Ramstein Legacy 2024. / Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych

Dodatkowo w ramach baterii znajdzie się jeszcze wóz dowodzenia ZSD ZENIT-MP+, polski radar ZDPSR Bystra, wozy amunicyjne czy urządzenia antydronowe polskiej produkcji. Baterie Pilicy osłaniać mają wyrzutnie systemu Patriot oraz polskie lotniska wojskowe. Zdecydowano się także o dodanie do każdej baterii dwóch wyrzutni iLauncher z pociskami CAMM.

Dodatkowo w Siłach Lądowych funkcjonuje już 79 wyrzutni SPZR Poprad. Sprzęt dostarczono w latach 2018-2021. Każda wyrzutnia uzbrojona jest w cztery pociski Grom/Piorun. Dodatkowe cztery sztuki pocisków przeciwlotniczych znajdują się w zapasie. Nośnikiem wyrzutni jest produkowany przez AMZ Kutno pojazd Żubr-P. Do zadań Popradów należy ochrona Wojsk Lądowych oraz ważnych obiektów.

ikona lupy />
Samobieżny przeciwlotniczy zestaw rakietowy Poprad w trakcie ćwiczeń Anakonda 23'. / 18 Dywizja Zmechanizowana

Istotną rolę pełnić mają również wielozadaniowe fregaty rakietowe Miecznik. Polska zakupiła 3 okręty. Jednostki wyposażone będą m.in. w pociski CAMM, CAMM-ER, CAMM-MR, dwie armaty kal. 35 mm czy armatę kal. 76 mm. Okręty będą strzec naszej przestrzeni powietrznej od strony Morza Bałtyckiego.