Nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ ws. Polski

W piątek późnym wieczorem zakończyło się zwołane na wniosek Polski nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ ws. wtargnięcia rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną. Było to pierwsze w historii spotkanie Rady zorganizowane w tej formule dotyczące Polski, choć Polska była wielokrotnie współwnioskodawcą debat RB w przeszłości, m.in. w sprawie rosyjskiej agresji przeciw Ukrainie.

Reprezentacja Polski i główne stanowisko

Nasz kraj reprezentował wiceminister spraw zagranicznych Marcin Bosacki, który oświadczył, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej to naruszenie prawa międzynarodowego i destabilizująca eskalacja konfliktu. Podkreślił, że Polska nie da się zastraszyć i dalej będzie wspierać Ukrainę. Większość państw członkowskich Rady – państwa europejskie, Panama oraz Korea Południowa – wyraziła solidarność z Polską i potępiła rosyjskie działania. USA i Wielka Brytania zadeklarowały, że będą bronić terytorium NATO. Strona rosyjska natomiast powtarzała tłumaczenia, że celem Rosji nie była Polska, a zasięg rosyjskich dronów uniemożliwia ich dotarcie do naszego kraju.

Reakcje państw członkowskich RB

Prof. Patrycja Grzebyk z Uniwersytetu Warszawskiego pytana przez PAP, czy Rada była sukcesem, oceniła, że zdecydowanie tak. - Tak naprawdę wszystkie państwa, poza Rosją i Białorusią, albo wprost odwoływały się do odpowiedzialności Rosji i potępiały rosyjskie działania, albo nawoływały do tego, by nie eskalować i nie rozszerzać tego konfliktu - zauważyła.

Zwróciła uwagę na oświadczenie Chin, które dotychczas były dość neutralne. - Chińczycy zawsze na forum Rady próbują nie opowiadać się po żadnej ze stron, a jednak słowa o tym, że konflikt nie powinien się rozszerzać, padły ze strony chińskiego przedstawiciela - wskazała. Jej zdaniem „wiele ważnych słów” padło podczas tej Rady, np. o tym, że tego typu wtargnięcia mogą być traktowane jako akt agresji.

Odnosząc się do słów przedstawicielki USA Dorothy Shea Grzebyk oceniła, że były one bardzo ważne z perspektywy Polski. - To podkreślenie, że USA będą bronić każdego kawałka ziemi państw NATO, jest szczególnie ważne dla Polski. Bardzo mocne było też oświadczenie Wielkiej Brytanii, która nie bawiła się w delikatność, tylko jasno mówiła o odpowiedzialności Rosji i zapowiedziała, że będzie bronić swojego sojusznika, w tym wspierać go wojskowo - tłumaczyła rozmówczyni PAP.

Ambasador Rosji próbował „odwrócić kota ogonem”

Zdaniem ekspertki słowa ambasadora Rosji nie są zaskakujące. - Cała wypowiedź ambasadora Rosji miała na celu przekonanie świata, że za atakiem przy użyciu dronów stoi Ukraina i że to kolejna próba eskalacji konfliktu ze strony Ukrainy. Znamy tę retorykę od początku działań zbrojnych Rosji - nie od 2022 r., tylko od 2014 r. - dodała. Jej zdaniem Rosja próbuje „odwrócić kota ogonem” za pomocą kłamliwych oskarżeń, co ma na celu - według Grzebyk - odciągnąć uwagę od odpowiedzialności Moskwy.

- Tłumaczenie Rosji to są kłamstwa, które mogą nas oburzać, ale z drugiej strony przynajmniej podkreśla, że nie widzi możliwości legalnego rozszerzenia konfliktu na terytorium Polski. Moskwa w swojej retoryce nie odrzuca zasad prawa międzynarodowego, tylko próbuje przekłamać rzeczywistość i fakty, tak by były one interpretowane na jej korzyść - spuentowała.

Deklaracje sojuszników i działania wojskowe

W trakcie Rady Wielka Brytania i USA zadeklarowały, że będą bronić każdego cala terytorium NATO, Francja poinformowała, że zwiększa wsparcie dla obrony powietrznej Polski. Przedstawicielka USA Dorothy Shea potępiła to oraz inne działania Moskwy i określiła je mianem „zniewagi wobec Stanów Zjednoczonych”, dodając, że świadczą one o „ogromnym braku szacunku dla podejmowanych w dobrej wierze wysiłków USA mających na celu zakończenie tego konfliktu”.

Ambasador Rosji Wasilij Niebienzia powtórzył tłumaczenia Moskwy, że Rosja nie brała Polski na cel podczas ostatniego ataku na Ukrainę, a zasięg jej dronów uniemożliwiał ich dotarcie do Polski.

W nocy z wtorku na środę Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że w trakcie nocnego ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Jak podkreślono, „jest to akt agresji, który stworzył realne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszych obywateli”. Na rozkaz Dowódcy Operacyjnego RSZ natychmiast uruchomiono procedury obronne.

Te drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie, zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo – to pierwszy raz w nowoczesnej historii Polski, kiedy w przestrzeni powietrznej kraju Siły Powietrzne użyły uzbrojenia.

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz poinformował w piątek, że według informacji Kancelarii Prezydenta polską granicę przekroczyło 21, a nie 19 rosyjskich dronów. Doniesienia te potwierdził szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. – W czwartek przekazywałem w Sejmie informację o 19 naruszeniach przestrzeni powietrznej. Później była informacja ze strony wojska, po kolejnej analizie, że mogło dojść do 21 naruszeń przestrzeni powietrznej – zaznaczył.

Jacek Stankiewicz (PAP)