Formowanie kolejnych 14 brygad dla ukraińskich sił zbrojnych było jednym z elementów planu prezydenta Zełenskiego, który miał pomóc mu powstrzymać rosyjskie postępy. Ciężar sformowania i wyposażenia tych jednostek wzięły na siebie państwa NATO, a teraz na jaw wychodzą szokujące informacje o przygotowaniu tych jednostek do walki.
Rosjanie zacierają ręce, gdy Ukraina traci brygadę
Szczegóły rozpoczętego na Ukrainie śledztwa w sprawie 155. Brygady ujawnił ukraiński dziennikarz Jurij Butusow, który prześledził losy tej jednostki. Zgodnie z porozumieniem z Francuzami, brygada ta miała szkolona być na terenie Francji i kraj ten miał również wziąć na siebie ciężar zaopatrzenia jej w broń. Szacowano, iż koszt uzbrojenia tylko jednej brygady wyniesie około 900 mln euro, a gdy ustalono szczegóły, w marcu 2024 roku zaczęło się formowanie brygady. Od początku jednak coś szło nie tak.
„Formowanie 155 Brygady od pierwszych dni było kompletnym chaosem organizacyjnym dosłownie we wszystkich komponentach, a służba wymagała ogromnego wysiłku od tych, którzy starali się służyć uczciwie i skutkowała dużymi stratami z powodu nieuprawnionych dezercji od samego początku formowania” – pisze w mediach społecznościowych Jurij Butusow.
Jeszcze zanim ukraińscy poborowi dotarli do Francji, z nowej jednostki zdezerterować miał ponad 900 żołnierzy. Gdy pozostałym udało się dojechać na Zachód, długo tam nie zabawili, a to za sprawą dowództwa Sił Zbrojnych Ukrainy.
„W rzeczywistości obsada brygady rozpoczęła się w czerwcu, ale nie mieli czasu na pełne szkolenie, ponieważ w lipcu i sierpniu ponad 2550 żołnierzy zostało zabranych ze 155 Brygady w celu uzupełnienia innych jednostek!” – ujawnia dziennikarz.
Żołnierze uciekali jeszcze ze szkolenia
Takie wydrenowanie niewyszkolonej kadry skutkowało tym, że na francuskich poligonach zostało jedynie dowództwo brygady z nielicznymi żołnierzami. Widząc, że coś jest nie tak, formowaną jednostkę zaczęto zasilać nową kadrą, co znów w ocenie Butusowa, okazało się skandalem, bowiem spośród 1924 wysłanych żołnierzy, aż 1414 dopiero co się zaciągnęło, a 150 wzięto niemal z ulicy. Zaraz po przybyciu do Francji 50 z nich od razu uciekło z poligonu i rozpłynęło się we mgle. Ale to nie był jeszcze koniec kłopotów. W październiku i listopadzie zdezerterować miało kolejnych 700 żołnierzy i to jeszcze zanim wysłano ich z Ukrainy do Francji.
Szkolenie jednak trwało, a gdy zakończyło się w połowie listopada, brygadę wysłano na Ukrainę, lecz bez jej dowództwa, które miało jeszcze dokończyć szkolenie sztabowe. Gdy generałowie i pułkownicy dojechali wreszcie na Ukrainę, nie zastali już swych żołnierzy.
„Pod nieobecność sztabu brygady i bojowników, dowództwo „Zachodu” i CSR zaczęło przerzucać niewyszkolonych i niesubordynowanych ludzi w rejon Pokrowska(...). W rezultacie chaos w zarządzaniu tylko się nasilił, kontrolowalność znacznie się pogorszyła, a w pierwszym tygodniu grudnia, jeszcze przed wejściem brygady do walki, w brygadzie doszło do 198 kolejnych wypadków dezercji, a od pierwszego dnia misji bojowych zaczęły się znaczne straty personelu z powodu słabego przywództwa” – pisze Butusow.
Formowanie 155. Brygady „to zbrodnia przywódców”
Brygada, rzucana małymi kawałkami na front, ponieść miała poważne straty, a gdy chaos wokół jej formowania ujrzał 31 grudnia światło dzienne, z radością podchwyciła go rosyjska propaganda. Zależne od Kremla media rozpisują się o tym, jak prezydent Załenski złamać miał w ten sposób umowę, jaką zawarł z prezydentem Macronem, a wydanie przez Francję grubych pieniędzy na wyposażenie brygady niewiele miało dać. A ile realnie dali Francuzi?
Jak informowała pod koniec listopada strona francuska, ogłaszając zakończenie szkolenia żołnierzy 155. Brygady im. Anny Kijowskiej, jednostka ta dostać miała 128 transporterów opancerzonych VAB, 18 haubic samobieżnych Caesar i 24 lekkich haubic kołowych. Do tego dojąć miały czołgi AMX-10C oraz niemieckie Leopardy 2A4. Dziś Jurij Butusow podsumowuje te niemal roczne starania o stworzenie tej elitarnej jednostki.
„Jeden z dowódców odpowiedzialnych za utworzenie brygady zmarł na atak serca, a dowódca brygady został zdymisjonowany natychmiast po wejściu brygady do walki. Zanim brygada oddała pierwszy strzał, 1700 żołnierzy opuściło ją bez pozwolenia(…). To rzeczywiście zbrodnia, ale nie żołnierzy i oficerów - to zbrodnia przywódców, Sztabu Naczelnego Wodza, Ministerstwa Obrony i Sztabu Generalnego, którzy nadal marnują życie i środki publiczne na nowe projekty zamiast wzmacniać doświadczone i gotowe do walki brygady” – pisze Jurij Butusow.