"W Rosji doszło do kolejnego aktu oporu przeciwko zbrodniczemu reżimowi Putina. Wielozadaniowy myśliwiec Su-30SM o numerze ogonowym 35 należący do państwa-agresora stanął w płomieniach. Został zniszczony na centralnym lotnisku w Rostowie nad Donem" – czytamy w komunikacie HUR.
"Skala sił gotowych przeciwstawić się Kremlowi i przeprowadzić akty demilitaryzacji w państwie-agresorze wciąż rośnie" – podsumowano post na propagandową modłę.
Spalony Su-30SM? Ukraińska propaganda mija się z prawdą
Autor profilu The Military Watch na platformie X twierdzi, że Ukraińcy w swoim poście mijają się z prawdą – spalono zupełnie inny samolot z linii Su, w dodatku wyłączony z użytkowania lata temu.
The Military Watch pokazał zdjęcia satelitarne z ostatnich lat, z których wynika, że spalona maszyna stała zaparkowana na tym samym miejscu w rostowskiej bazie co najmniej od sierpnia 2021 r. Słowem – jej aktywna służba bojowa dobiegła końca.
Dalej, w oparciu o zdjęcia satelitarne niskiej jakości, wykazał, że pomiędzy 21 a 24 kwietnia tego roku faktycznie maszyna mogła być podpalona sabotażystów. Widać na nich ciemną plamę, która pojawiła się obok samolotu.
Wreszcie pokazał zdjęcie konkretngo Su z bazy w Rostowie, który mógł zostać podpalony. Chodzi tu o Su-27, a nie o Su-30SM, o numerze ogonowym 35. Sfotografował ją niejaki Andriej Ergonow.
Myśliwiec Su-27
Su-27 jednomiejscowe myśliwce przechwytujące produkowane w latach 1980-2011. Powstało ich co najmniej 680 sztuk. Stare egzemplarze, takie ten spalony, są sprzedawane za co najwyżej 5 mln dol., jeśli są sprawne technicznie. Ten raczej już nie był.