Na nagraniu widzimy wyrzutnię Uragan-M1, stojącą na otwartym polu. Jej moduł uzbrojenia jest skierowany w górę, więc zapewne była w gotowości bojowej do strzału. Znajdowała się na terenie obwodu kurskiego, dokładnie w pobliżu wsi Nowyj Mir, położonej około 20 km od granicy z Ukrainą.
Można domniemywać, że była gotowa do ostrzału oddziałów ukraińskich, nacierających od ponad tygodnia w rejonie Tiotkina. Ostatecznie jednak nie wykonała swojego zadania.
"Rosyjski HIMARS" zniszczony z pomocą polskiego drona FlyEye
Rosyjska wyrzutnia została trafiona kolejno przez ukraińskiego drona-kamikadze i pocisk wystrzelony z HIMARS-a. Zaczęła płonąć i eksplodować.
Ekspert portalu Defence 24 zwrócił uwagę, że przebieg akcji został nagrany z drona zwiadowczego z Polski. Chodzi o bezzałogowiec FlyEye produkowany przez Grupę WB z Ożarowa Mazowieckiego. Można go rozpoznać po stabilizowanym obrazie kamery i charakterystycznym czerwonym znaczniku wyświetlanym na środku ekranu.
Sukces Ukrainy. Uragan-M1 to rzadki okaz na froncie
Uragan-M1 to rosyjska produkcja już z lat 90. XX w. Może wystrzeliwać kierowane pociski rakietowe, w zależności od wersji, o kalibrze 300 mm (12 w jednej salwie) lub 220 mm (15 w jednej salwie). Odpowiednio ich zasięg wynosi do 70 km i 200 km.
Blog militarny Oryx, który zlicza potwierdzone wizualnie straty obu stron konfliktu, podaje, że do tej pory Rosjanie stracili tylko jedną wyrzutnię Uragan-M1. Także trafienie w obwodzie kurskim należy uznać za spory sukces Ukraińców.