Jak podają media, strajk został ogłoszony celowo w czwartek, ponieważ tego dnia dyrektor generalny irlandzkiej grupy lotniczej Michael O'Leary ma pojawić się w Brukseli na konferencji prasowej.

Od początku lata piloci stacjonujący w Belgii już cztery razy przerywali pracę. Strajki odbyły się w weekendy 15 i 16 lipca, 29 i 30 lipca oraz 14 i 15 sierpnia. Nowy termin nie został wybrany przypadkowo - Ryanair zaplanował walne zgromadzenie akcjonariuszy na 14 września.

Piloci są niezadowoleni z nowego rozkładu lotów, który chce wprowadzić Ryanair, bo - jak mówią - oznaczałoby to dla nich mniej odpoczynku. Mówią też o „szantażu” ze strony kierownictwa, bo według nich negocjacje w sprawie nowego układu zbiorowego pracy (dotyczącego m.in. czasu odpoczynku) chce rozpocząć dopiero pod warunkiem wycofania skarg złożonych przez część pilotów. Piloci żądają, aby Ryanair „przestrzegał belgijskiego prawa”.

Brak porozumienia w sprawie wynagrodzeń jest również powodem konfliktu. W 2020 roku piloci zgodzili się na 20-procentową obniżkę wynagrodzeń, aby pomóc firmie w czasie kryzysu covid-19. Choć tania linia lotnicza znów osiąga zyski, Ryanair nie chce powrócić do wynagrodzeń sprzed pandemii.

Reklama
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)