Arabowie zaczynają po prostu tracić wiarygodność, którą jak wiadomo nie jest łatwo odbudować w szybki sposób. Niemniej po dzisiejszej sesji kolejny raz widać, iż to nie Dubaj i nie Grecja, były głównymi prowodyrami ostatniej przeceny. To po prostu lepsze dane makro z USA, które wyzwoliły falę umocnienia dolara i zamykania pozycji opartych o carry-trade. Wspomniane wcześniej dwa czynniki, były tylko jednymi z dodatkowych zapalników. Idąc tym tropem widać, iż ewentualnego przełomu można spodziewać się dopiero w środę wieczorem, czyli po publikacji komunikatu po posiedzeniu FED.

Jeżeli FOMC uda się przekonać inwestorów, iż jeszcze nie czas na rozważania w temacie podjęcia ewentualnych działań zacieśniających politykę monetarną, to można będzie się spodziewać dość wyraźnego osłabienia dolara. I tym samym umocnienia złotego. Na razie pozostaniemy w tzw. dryfie. Nie powinny nas z niego wyłamać jutrzejsze dane makro. Do najważniejszych należeć będą indeks ZEW z Niemiec (godz. 11:00), inflacja PPI z USA (godz. 14:30), napływ kapitałów netto do USA (godz. 15:00), produkcja przemysłowa z USA (godz. 15:15). EUR/USD: Po tym jak rano nie udało się trwale sforsować oporu na 1,4680, kolejne godziny przyniosły powrót w okolice lokalnego wsparcia na 1,4630. Widać, że zaczynamy rysować kolejną „półkę”, z której możemy wybić się dołem. Do tego potrzebne będzie trwałe naruszenie poziomu 1,4585. Otworzyłby on pole do ruchu w stronę 1,4500-1,4520. Jeżeli natomiast test okolic 1,4585 byłby pozytywny, to można będzie zacząć mówić o przesłankach większego korekcyjnego odbicia (w kontekście wspomnianego komunikatu FED w środę wieczorem). Sporządził: Marek – analityk DM BOŚ (BOSSA FX)