Czy podejmując decyzję prezes Urzędu Regulacji Energetyki weźmie pod uwagę recydywę PGNiG?
Zgodnie z ustawą Prawo energetyczne, w jej obecnym brzmieniu, firmy handlujące gazem ziemnym mają obowiązek sprzedaży określonej jego ilości poprzez giełdę. Określa się to mianem obliga gazowego. Jego poziom z roku na rok rośnie - w 2013 r. wynosił 30 proc. całego wolumenu sprzedaży, rok później sięgał już 40 proc. (w tym roku - 55 proc.).
Prezes PGNiG Mariusz Zawisza przyznaje, że w 2014 r. kierowana przez niego spółka, podobnie zresztą jak rok wcześniej, nie wywiązała się z ustawowego obowiązku. - Dobra wiadomość jest taka, że w tym roku zamierzamy wypełnić gazowe obligo - deklaruje szef gazowniczego koncernu.
W 2013 r. PGNiG sprzedał poprzez rynek giełdowy zaledwie ok. 3 proc. gazu. Zrealizował zatem gazowe obligo zaledwie w jednej dziesiątej. W jakiej części koncern wywiązał się z ustawowego obowiązku w minionym roku, prezes nie powiedział.
Kara, jaką prezes URE może zgodnie z ustawą nałożyć na firmę, która nie wypełniła obliga gazowego, sięga nawet 15 proc. jej przychodów. W pierwszej wersji ustawy zapisano wprawdzie, że jeśli przedsiębiorstwo nie wypełniło obliga, prezes „nakłada karę”, ale po nowelizacji brzmienie przepisu zmieniło się.
Ustawodawca przewidywał, że - gdy stopień szkodliwości czynu jest znikomy, a podmiot zaprzestał naruszania prawa lub zrealizował obowiązek - szef URE może odstąpić od nałożenia kary. Problem w tym, że PGNiG nie zaprzestał naruszać prawa i nawet z opóźnieniem nie zrealizował obowiązku. Czy prezes Urzędu uzna, że fakt dwukrotnego niezrealizowania obliga przez największego gracza na rynku wyczerpuje znamiona znikomej szkodliwości czynu?
W skrajnym przypadku PGNiG mógłby więc zostać obciążony karą w wysokości ponad 7,6 mld zł (ok. 4,07 mld zł za 2013 r. i ponad 3,56 mld zł za 2014 r.). Na razie bowiem, jak w URE dowiedział się forsal.pl, decyzja o ewentualnej karze dotyczącej niewypełnienia obliga gazowego także za 2013 r. nie zapadła.
Jesienią zeszłego roku ówczesny wiceprezes PGNiG ds. handlowych Jerzy Kurella mówił, że szef URE, rozstrzygając o ewentualnej karze, powinien wziąć pod uwagę możliwości spółki. Zdaniem menedżera w 2013 r. koncern z obiektywnych powodów nie mógł się wywiązać ustawowego obowiązku. Chodzi o to, że wtedy, gdy przepisy o obligo gazowym wchodziły w życie, na rynku nie było podmiotów, które chciałyby kupować gaz poprzez giełdę.
Dlatego gros paliwa PGNiG sprzedawał wciąż na podstawie kontraktów długoterminowych. Zarząd koncernu zakładał jednak, że w kolejnym roku uda się sprostać wymogom ustawy. - To cel bardzo ambitny, ale realny - mówił o 40-procentowym obligu, jakie wyznaczono na 2014 r. Kurella.
Aby zrealizować ten ambitny cel przy braku innych chętnych PGNiG musiał powołać własną spółkę zależną, która kupowałaby od niego gaz za pośrednictwem giełdy. Bez tego nie było szans na wypełnienie obliga. I wiosną zeszłego roku zapadła decyzja o powołaniu takiej spółki - PGNiG Obrót Detaliczny. Miała ona ruszyć jeszcze w I połowie 2014 r., ostatecznie jednak uruchomiono ją z opóźnieniem, a członkiem Towarowej Giełdy Energii została dopiero w sierpniu. Między innymi to spowodowało, że po raz kolejny gazowniczej grupie nie udało się sprostać wymogom ustawy.
>>> Polecamy: Najbardziej zakorkowane miasta w Polsce. Most Łazienkowski pogrążył Warszawę