Przebieg dzisiejszej sesji (jeżeli do końca dnia sytuacja nie ulegnie zmianie), potwierdza znaczenie tego co na GPW wydarzyło się w poniedziałek. A więc potwierdza sygnały kupna, wygenerowane w momencie wybicia górą indeksów WIG20 i WIG z miesięcznej konsolidacji. To oznacza, że wczoraj rozpoczęła się kolejna fala wzrostów, która jeszcze w wakacje może podnieść wartość indeksu dużych spółek w okolice 2280 pkt. (poziom 38,2 proc. zniesienia całej bessy).

Wzrosty w kolejnych tygodniach nie muszą mieć fundamentalnej podbudowy. Wydaje się bowiem, że wciąż nadzieje na ożywienie gospodarcze w Stanach Zjednoczonych (i na świecie) w drugiej połowie 2009 roku, mogą podnosić globalne rynki akcji. W międzyczasie te nadzieje pewnie przyjmą absurdalną formę. Dlatego na jesieni można oczekiwać ich brutalnego zderzenia z rzeczywistością, co przyniesie powrót gwałtownych spadków. Jest jednak mało prawdopodobne, żeby sprowadziły one indeksy na nowe kilkuletnie minima. Jest natomiast realne, że cofnięcie to będzie ostatnią szansą na tanie zakupy akcji, przed kolejną falą wzrostów. Tym razem już mającą uzasadnienie fundamentalne, która rozpocznie się na przełomie 2009 i 2010 roku i może potrwać nawet do wakacji 2010.