KGGB dla polskich FA-50?

W mediach społecznościowych pojawiła się nieoficjalna informacja o trwającym właśnie postępowaniu na zakup koreańskich bomb szybujących KGGB (Korean GPS Guided Bomb) dla zakupionych w Korei Południowej lekkich samolotów szkolno-bojowych FA-50. Informacja dla ekspertów nie jest zaskoczeniem, ponieważ przedstawiciele Sił Powietrznych już wiele razy deklarowali chęć zakupu tej broni.

KGGB pozwoli samolotom FA-50 na precyzyjne rażenie celów w odległości nawet 100 km od nosiciela. Z uwagi na fakt, że jest to bomba szybująca, a nie pocisk rakietowy, cena tego rozwiązania wynosi zaledwie kilkadziesiąt tys. dol. Jeśli chodzi o konkretną cenę, to istnieją duże rozbieżności w podawanych kwotach, ale można bezpiecznie założyć, że to ok. 50 tys. dol. za sztukę. To znacznie mniej niż w przypadku zasobników szybujących AGM-154C JSOW.

ikona lupy />
Dwa polskie samoloty szkolno-bojowe FA-50GF. / MON / Wojsko Polskie

Co istotne, sprzęt ma trafić na wyposażenie FA-50 nazywanych w Polsce zdrobniale “fafikami”. Samoloty nie otrzymały swojej nazwy tak jak np. F-16 (Jastrząb) czy F-35 (Husarz), ponieważ nie są to typowe maszyny bojowe. Z tego względu wiele osób kwestionuje zasadność kupna tych samolotów.

ikona lupy />
Pierwszy polski samolot F-35A o numerze 3501 w trakcie lotu testowego. / X.com / Victoria Fontana (@LensOfMae na platformie X)

W tym miejscu warto przypomnieć, że zakupiliśmy 48 samolotów FA-50 za kwotę 3 mld dol. Dotarła do nas już partia 12 FA-50FG (Gap Filler) za 0,7 mld dol. W latach 2025-2028 Korea Aerospace Industries ma dostarczyć kolejne 36 maszyn. Tym razem chcodzi o warinat FA-50PL, który różnić ma się m.in. sondą do tankowania w powietrzu. Fafiki w wersji PL kosztować nas będą 2,3 mld dol.

ikona lupy />
Polski MiG-29 gdzieś na Ukrainie. Wojskie Polskie oddało na Wschód 14 maszyn tego typu. / Siły Powietrzne Ukrainy

Jak wskazują zwolennicy tego zakupu, był on konieczny z uwagi na lukę w zdolnościach, które pojawiła się po przekazaniu na Ukrainę czternastu myśliwców MiG-29. FA-50 są niewielkimi maszynami, a co za tym idzie, ich koszt eksploatacji także jest mały. Mniejsza jest także m.in. masa przenoszonego wyposażenia, co jest często wytykanym ograniczeniem. Z tego powodu mają one służyć w mniej wymagających misjach (jak np. air policing czy zestrzeliwanie pocisków manewrujących przeciwnika).

Czym dysponują Siły Powietrzne?

Aby zrozumieć koncepcję użycia bomb szybujących, należy wyjaśnić, jakim sprzętem dysponują obecnie Siły Powietrzne. Do walk powietrznych służyć mają pociski AIM-9X Sidewinder(na krótkim dystansie) oraz AIM-120C AMRAAM (na średnim dystansie).

ikona lupy />
Pocisk powietrze-powietrze AIM-120 AMRAAM podczas wystrzelenia z F-15EX Eagle II. / U.S. Air Force

Jeśli chodzi o atakowanie celów naziemnych, to na uwagę zasługują z pewnością drogie pocisk manewrujące AGM-158 JASMM (oraz wersja o rozszerzonym zasięgu). Mogą one uderzać w cele oddalone o setki kilometrów (w przypadku AGM-158B-2 JASSM-ER to nawet 1000 km), ale ich masa oraz koszt są także większe, co ogranicza ich użycie.

ikona lupy />
Pocisk JASSM w trakcie testów nad USA. / U.S. Air Force / U.S. Air Force

Do ataku celów oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów służą zasobniki szybujące AGM-154C JSOW. Zasięg ponad 70 km pozwala naszym Jastrzębiom (czyli F-16) atakować spoza zasięgu systemów obrony przeciwlotniczej przeciwnika. Koszt jednego zasobnika to ok. 0,5 mln dol., więc nie jest to rozwiązanie tanie.

Do okładania przeciwnika tonami ładunków wybuchowych na linii frontu służą tradycyjne bomby. Ważąca kilkaset kg bomba kosztuje kilkanaście tys. dol., co sprawia, że niewielkim kosztem można zrównywać z ziemią pozycje przeciwnika.

W Polsce używamy bomb Mk 82 oraz Mk 84 o masie kolejno 227 oraz 909 kg. Rozwiązanie jest proste i tanie, ale ma dwie duże wady. Po pierwsze prezycje takich bomb jest niewielka (dlatego nazywane są one często „głupimi”). Po drugie niewielki zasięg sprawia, że nasze samoloty muszą zbliżyć się do linii frontu, ryzykując zestrzelenie nosiciela.

Bomby szybujące zmieniają losy wojny

Rozwiązaniem tego problemu są bomby szybujące. Wyposażone w specjalne ustrzeżenie ogonowe i proste systemy naprowadzenia (np. GPS). To sprawia, że nie tylko rośnie ich precyzja, ale także (za sprawą powierzchni nośnych usterzenia) zasięg. Najbardziej klasycznym przykładem takiej bomby szybujące jest słynna amerykańska rodzina bomb JDAM (Joint Direct Attack Munition). Ich zasięg wynosi ponad 20 km.

ikona lupy />
Bomba szybująca GBU-32 JDAM w trakcie przygotowania samolotu do misji. / U.S. Air Force / Airman 1st Class Caitlin Russell

Zasięg obrony przeciwlotniczej jest jednak coraz większy. To wymusiło na producentach broni lotniczej wydłużenia zasięgu. Standardowa bomba JDAM otrzymała zatem rozkładane skrzydła. Pozwoliło to na skokowy wzrost zasięgu. Tak powstał JDAM ER (Extended Range). Głupia bomba z modułem zawierającym rozkładane skrzydła może uderzać w cele oddalone o ponad 70 km.

ikona lupy />
Bomby szybująca JDAM-ER. Pod bombą widoczne są skrzydełka, które rozkładają się w trakcie lotu. / Royal Australian Air Force

KGGB, czyli koreańskie bomby szybujące

Koreańczycy nie chcieli być w tyle. W latach 2007-2013 Defense Science Research Institute i firma LIG Nex1 na zlecenie Sił Powietrznych Republiki Korei (ROKAF) opracowali KGGB. To koreański odpowiednik JDAM ER. Rozkładane skrzydła w połączeniu z tanią i głupią bombą Mk 82 tworzą zestaw, który może precyzyjnie uderzać na cele naziemne z odległości nawet 100 km.

Takie bomby szybujące kosztują przy tym kilkadziesiąt tys. dol. Właśnie dlatego doskonale nadają do okładania nimi pozycji przeciwnika. Zasięg zależy oczywiście od prędkości czy wysokości nosiciela. W przypadku 100 km mówimy o zrzucie z wysokości 35 000 ft (ok. 11 km).

KGGB wyposażony jest w klapolotki, które umożliwiają bombie manewrowanie w locie. Mając odpowiednią nadwyżkę energii potencjalnej, można zaprojektować bombę tak, aby uderzyła w przeciwnika od tyłu. To może utrudnić zwalczanie takich zagrożeń przez obronę przeciwlotniczą.

Co ciekawe, bomby KGGB nie wymagają specjalnych złączy MIL-STD 1760, które są konieczne w przypadku JDAM. Można ją za to zaprogramować przy pomocy tableta posiadającego możliwość komunikacji w standardzie Bluetooth. To pozwala na integrację bomby z większą liczbą nosicieli.