Wyniki hiszpańskiej gospodarki z kwartału na kwartał są rzeczywiście coraz gorsze. W pierwszych trzech miesiącach tego roku PKB wzrosło (w stosunku do poprzedniego kwartału) o 0,4 proc., w drugim kwartale było to już tylko 0,2 proc., zaś z trzecim gospodarka stanęła w miejscu. W ostatnim kwartale ma się ona, zdaniem BBVA, skurczyć o 0,2 proc.

>>> Czytaj też: To nie banki są szalone, tylko regulatorzy

Jednym z powodów pogarszających się wyników jest zła koniunktura międzynarodowa, co prowadzi do coraz słabszych wyników hiszpańskiego eksportu i turystyki. Innym – większa, niż się spodziewano, skala złych długów banków. BBVA szacuje, że będą one jeszcze musiały odpisać na straty 60 mld euro kredytów hipotecznych, których nie da się odzyskać. Od początku kryzysu hiszpańskie banki już spisały na straty pożyczki na 105 mld euro, a kolejne 176 mld euro zostało uznane przez władze za „wątpliwe”.
Gospodarka tego kraju była już w recesji przez 18 miesięcy między połową 2008 a początkiem 2010 r. Za niespełna dwa tygodnie w Hiszpanii odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne, w których rządzący od prawie ośmiu lat socjaliści prawdopodobnie poniosą druzgocącą porażkę.
Reklama