W sobotę odbyła się wideokonferencja zwołana na prośbę premiera Mateusza Morawieckiego; wzięli udział premierzy: Litwy Ingrida Simonyte, Łotwy Arturs Karins i Estonii Kaja Kallas. Tematem była sytuacja na granicy z Białorusią, w tym spowodowanym przez Białoruś napływem migrantów do Europy.

W komunikacie KPRM, wydanym po tym spotkaniu wskazano, że na granicy zewnętrznej UE z Białorusią nie ma "ziemi niczyjej"; w rzeczywistości jest to terytorium białoruskie, a władze tego kraju ponoszą pełną odpowiedzialność za sytuację obywateli innych państw, których legalnie wpuściły.

Mateusz Morawiecki po rozmowach premierów Polski, Litwy, Łotwy i Estonii stwierdził, że znajdujący się po stronie białoruskiej migranci legalnie znaleźli się na terytorium Białorusi, zatem zgodnie z prawem międzynarodowym, to Białoruś jest za nich odpowiedzialna i powinna zapewnić im ochronę. Zaznaczył, że Polska, Litwa, Łotwa i Estonia "nie dopuszczają żadnej nielegalnej imigracji i będą chronić swoje granice przed nielegalnymi działaniami reżimu Łukaszenki".

Na sobotnim briefingu w Warszawie Dworczyk był pytany, jakie wnioski wynikają z rozmowy premierów.

Reklama

"Jest jednolite i bardzo jasne stanowisko premierów Polski i państw bałtyckich. Obowiązkiem każdego rządu jest strzeżenie granicy, tym bardziej, że jest to granica UE. Mamy do czynienia z wojną hybrydową, którą prowadzą władze białoruskie. Naszym obowiązkiem jest zadbać o bezpieczeństwo obywateli i też nie możemy pozwalać wciągać się w te prowokacje, które reżim białoruski w ostatnich dniach próbuje stosować" - powiedział Dworczyk.

Odnosząc się do sformułowania "ziemia niczyja", używanego do miejsca, w którym znajdują się migranci, Dworczyk podkreślił, że w prawie międzynarodowym nie ma takiego sformułowania.

"Ten teren, który jest czasem w sposób kolokwialny nazywany przez publicystów czy dziennikarzy jako +ziemia niczyja+ - na ogół chodzi o pas graniczny, który jest pod jurysdykcją strony białoruskiej, w związku z tym to jest Białoruś i trzeba o tym pamiętać" - zaznaczył.

"Migranci są po stronie białoruskiej, a w konsekwencji - jeśli patrzymy na to z punktu widzenia prawa międzynarodowego - to na stronie białoruskiej spoczywa odpowiedzialność za wszystkie osoby, które są po tamtej stronie granicy" - dodał.

Pytany, czy rząd zamierza odsyłać tych migrantów, którzy do Polski się dostaną, Dworczyk powiedział: "skupiamy się na tym, by nie miały miejsca sytuacje, gdy imigranci nielegalnie przekraczają granice".

"To jest bardzo trudna sytuacja, bo z jednej strony są ludzie, którzy są cynicznie wykorzystywani przez reżim białoruski do sprowokowania tej sytuacji, w której jesteśmy, z drugiej strony musimy mieć świadomość, że zmiana podejścia, która po pierwsze byłaby trudna do uzasadnienia ze względu na przepisy międzynarodowe, po drugie ze względu na bezpieczeństwo każdego z tych państw, czyli krajów bałtyckich czy Polski. Ale - po trzecie - to by zachęciło oczywiście do tego, by ten strumień osób wypychanych z Białorusi powiększał się" - mówił Dworczyk.

Podkreślał, że w związku z tym, mimo że są to bardzo trudne sytuacje, "wszystkie kraje, zarówno kraje bałtyckie jak i Polska muszą być i są bardzo pryncypialne w tej sprawie".

Sobota to 13. dzień, w którym 32 osoby podające się za obywateli Afganistanu, w tym cztery kobiety i 15-letnia dziewczyna, koczują w Usnarzu Górnym w lesie na granicy polsko-białoruskiej.

Polska Straż Graniczna wskazuje, że w całym ubiegłym roku na odcinku podlaskim zatrzymano 122 osoby, które nielegalnie przekroczyły granice. W tym roku to już około 780 cudzoziemców. SG odnotowała dotychczas ponad 2 tysiące prób nielegalnego przekroczenia granicy, z czego ok. 1 tys. 350 próbom pogranicznicy zapobiegli.

Po tym, jak Litwa przyjęła przepisy, umożliwiające jej służbom granicznym odsyłanie migrantów na Białoruś, ich grupy przekierowały się na granicę z Łotwą i Polską. Również Łotwa podjęła decyzję o odsyłaniu migrantów i wprowadziła na granicy stan sytuacji wyjątkowej. W czwartek szefowa litewskiego MSW Agne Bilotaite, po ponad dwóch tygodniach stosowania taktyki zawracania migrantów, poinformowała, że sytuacja się stabilizuje. Szacuje się, że od tego czasu nie wpuszczono na Litwę ponad 1,5 tys. osób.

Polska Straż Graniczna wskazuje, że w całym ubiegłym roku na odcinku podlaskim zatrzymano 122 osoby, które nielegalnie przekroczyły granicę. W tym roku to już około 780 cudzoziemców. SG odnotowała dotychczas ponad 2 tysiące prób nielegalnego przekroczenia granicy, z czego ok. 1 tys. 350 próbom pogranicznicy zapobiegli.