Nad dokumentem pracowano prawie dwa lata, przypomina gazeta. „Dzięki niemu kładziemy podwaliny pod dalsze kształtowanie współpracy wojskowej w Europie” – mówi minister obrony Kajsa Ollongren.

„Strategiczny Kompas” zakłada m.in. powołanie europejskich sił szybkiego reagowania liczących pięć tysięcy żołnierzy. „Będą one mogły szybko interweniować w sytuacji konfliktu na kontynencie” - informuje „De Telegraaf”.

Jak zauważa dziennik wypracowany dokument to kompromis między krajami UE. Duże kraje, takie jak Francja, Włochy i Hiszpania, chcą jak najszybciej doprowadzić do powstania „unii obronnej”.

„Mniejsze kraje, zwłaszcza w Europie Wschodniej, są niezdecydowane. Czują się chronione przez NATO – zwłaszcza Amerykę i raczej nie chcą zamienić tej ochrony na europejską armię” – czytamy w gazecie.

Reklama

Źródła „De Telegraaf” w holenderskim rządzie wskazują, że Niderlandy wybierają środkową drogę. Nie chcą osłabiać NATO, ale jednocześnie Hadze zależy na tym, aby kraje członkowskie UE potrafiły działać w sytuacji konfliktów regionalnych.

„Niderlandy nie chcą jednak, aby inne kraje mogły decydować, gdzie rozmieszczani są holenderscy żołnierze lub sprzęt” – twierdzi informator gazety.

„Problem polega na tym, że państwa UE w ciągu ostatnich trzydziestu lat prawie nie inwestowały w obronę” – mówi dziennikowi Lotje Boswinkel z Haskiego Centrum Studiów Strategicznych (HCSS) i dodaje, że Europa potrzebuje co najmniej 10 lat aby uniezależnić się militarnie od USA.