W wypowiedziach opublikowanych w niedzielę w dziennikach "La Repubblica", "La Stampa", "Il Messaggero" i "Il Mattino" szef resortu zdrowia zaapelował do obywateli, aby unikali "przesadnych reakcji".

Speranza podkreślił, że nie traci optymizmu, choć jest nadal "czujny i ostrożny".

"Nasz system ochrony zdrowia został bardzo wzmocniony. Sytuacja nie jest porównywalna z tą z lutego-marca, kiedy mieliśmy krzywą zakażeń wyrwaną spod kontroli i nie było mechanizmu poszukiwania i izolowania przypadków"- stwierdził Speranza.

Zauważył, że zmienił się też średni wiek zakażonych; spadł do około 30-32 lat. To zaś oznacza, wyjaśnił, "mniejszą presję" na krajową służbę zdrowia, gdyż wiele osób przechodzi zakażenie bez objawów.

Reklama

Jak zauważył minister, obecnie nie rozważa się możliwości ponownego tzw. lockdownu, czyli zamrożenia gospodarki i narzucenia mieszkańcom rygorystycznych ograniczeń. Decyzja taką została podjęto w marcu - wyjaśnił, ponieważ istniały obawy, że dojdzie do załamania systemu służby zdrowia.

"Mieliśmy we Włoszech 5 tysięcy miejsc na intensywnej terapii, teraz jest ich dwa razy więcej. Według ocen moich i europejskich kolegów nie będziemy mieli takiego samego nawrotu, jeśli zdołamy uchronić osoby starsze i najsłabsze" - dodał minister Speranza.

"Aby utworzyć zamkniętą czerwoną strefę, musiałoby dojść do eksplozji epidemii. Ja tego nie widzę. Widzę szerzenie się wirusa, a nie wybuch"- oświadczył.

Zaapelował ponownie o większą czujność w indywidualnych zachowaniach oraz stosowanie reguł dystansu i noszenia maseczek.

Minister zdrowia wyraził przekonanie, że testem dla Włoch będzie otwarcie szkół 14 września, przy zachowaniu najwyższych środków bezpieczeństwa.