Po tym, gdy Węgrzy skutecznie zamknęli dla nich swoją granicę z Serbią, Chorwacja stała się główną trasą prowadzącą do Niemiec, Austrii i Szwecji. Początkowo Zagrzeb deklarował otwartość na uchodźców, ale po 24 godzinach od momentu, gdy główny ich nurt skierował się na Chorwację, tamtejsze władze tracą cierpliwość. Minister spraw wewnętrznych Ranko Ostojić zapowiedział, że jego kraj może pójść śladem Węgier i zamknąć granicę z Serbią.

Chorwackie MSW przyznało już, że nie da rady udźwignąć kolejnych przybyszów. Minister Ranko Ostojic powiedział, że służby zapewniają imigrantom bezpieczny transport z granicy do centrów rejestracji azylantów w okolicach Zagrzebia, ale wszyscy, którzy o azyl się nie będą ubiegać, uznani będą za nielegalnych imigrantów.

Mimo tych deklaracji, chorwackie media donoszą o pierwszym pociągu do Słowenii, do którego bez przeszkód dostali się imigranci. Z kolei według źródeł słoweńskich, na granicy z Chorwacją wieczorem zatrzymano skład, w którym było 200 imigrantów.

O to, że Zagrzeb przez palce patrzy na przestrzeganie swojego prawa imigracyjnego, pretensje mają Węgrzy. Szef węgierskiego MSZ wezwał na rozmowę chorwackiego ambasadora w Budapeszcie. Według Petera Szijjarto, Chorwacja zamiast rejestrować imigrantów, stara się ich wysyłać do Słowenii i na Węgry.

Reklama

>>> Czytaj też: Niemcy zabijają ducha Unii Europejskiej skuteczniej niż wszystkie kryzysy