Sprzedawcy liczą, że po wakacjach sprzedaż podbiją dodatkowo osoby szukające kredytów bez wkładu własnego
W spółkach mieszkaniowych, gdzie się spodziewano, że w wakacje zainteresowanie klientów kupnem nowego mieszkania tradycyjnie spadnie, panuje pozytywne zaskoczenie. Chętnych przybywa, a deweloperzy poprawiają wyniki sprzedaży.
Według Zbigniewa Juroszka, prezesa spółki Atal, która w tym roku zwiększyła sprzedaż o 82 proc., do ponad 654 lokali, do zakupów zachęcają najniższe od kilku lat ceny mieszkań. Na rynku widać też efekty obniżek stóp NBP, dzięki czemu spadły oprocentowanie kredytów hipotecznych i wysokość rat. Według specjalistów to jeden z najlepszych momentów na zaciągnięcie kredytu mieszkaniowego, bo w perspektywie kilku kwartałów Rada Polityki Pieniężnej zacznie podnosić stopy procentowe, a odsetki od kredytów będą rosnąć.
Duży wpływ na rynek ma też popyt ze strony osób szukających alternatywy dla nisko oprocentowanych lokat bankowych. Widać to m.in. po udziale w sprzedaży osób płacących za mieszkania gotówką. W Ronsonie, w którym sprzedaż od początku roku wzrosła o 78 proc., to teraz 10–15 proc. kupujących. W Polnordzie bez kredytu bankowego obywało się w lipcu 30–40 proc.
Te obserwacje potwierdzają pośrednicy na rynku nieruchomości. Home Broker, który w I półroczu 2013 r. pośredniczył w sprzedaży ponad 2 tys. mieszkań deweloperskich, podaje, że 30 proc. jego klientów w tym segmencie kupiło lokale za gotówkę. – Dzielą się mniej więcej po połowie na dwie grupy. To inwestorzy głównie liczący na wzrost wartości lokalu, kupujący z dyskontem i pod najem, ale też klienci gotówkowi szukający mieszkania już od dłuższego czasu – mówi Monika Pietruszewska, członek zarządu Home Brokera.
Reklama
– Sądzę, że część pieniędzy wycofanych w kwietniu i maju z depozytów bankowych trafiła na rynek mieszkaniowy. Napływy do funduszy inwestycyjnych nie były na tyle mocne, aby wchłonęły dużą część tych środków. Na rynku akcji drobni inwestorzy też nie wykazywali specjalnie większej aktywności – ocenia Tomasz Bursa, analityk Ipopema Securities.
Według deweloperów na wzrost sprzedaży wpłynęło też to, że wiosną 2012 r., tuż przed wejściem w życie ustawy deweloperskiej, która zwiększyła ochronę kupujących, branża rozpoczęła realizację wielu nowych inwestycji. – Te projekty są właśnie kończone lub będą zakończone na początku przyszłego roku. Na tak zaawansowanym etapie realizacji inwestycji sprzedaje się najwięcej mieszkań, ponieważ klienci mogą już zobaczyć swoje przyszłe M, a na odbiór kluczy nie muszą długo czekać – wskazuje Zbigniew Juroszek.
Deweloperzy liczą, że druga połowa roku będzie dla nich równie dobra lub nawet lepsza niż pierwsze półrocze. Według danych firmy Reas, monitorującej rynek deweloperski, do czerwca tego roku w sześciu największych aglomeracjach Polski sprzedanych zostało 15,5 tys. nowych lokali. – Biorąc pod uwagę skalę zainteresowania mieszkaniami w biurach sprzedaży, druga połowa może być dla branży nie gorsza. Na dodatek wśród klientów mogą się pojawić osoby, które będą chciały kupić mieszkanie bez wkładu własnego, a taki wymóg będzie obowiązywał od początku 2014 r., początkowo obejmując 5 proc. wartości inwestycji, by do 2017 r. dojść do 20 proc. – ocenia członek władz jednego z największych krajowych deweloperów.
Czy rosnący popyt przełoży się na wzrost cen? – Na razie nie będą rosły. Choć liczba nowych mieszkań na sprzedaż spada, to nadal jest ogromna. Potrzeba kilku dobrych miesięcy, aby tę nadpodaż rozładować – ocenia Maciej Wewiórski z IDMSA. Na koniec czerwca deweloperzy mieli w ofercie w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, we Wrocławiu, w Łodzi i Trójmieście 48 tys. lokali.

>>> Polecamy: Oto najbardziej zadłużone państwa z tytułu hipotek