Stan wyjątkowy, godzina policyjna, 235 ofiar śmiertelnych i 2 tysiące rannych. 43 spośród ofiar to policjanci. Tak wygląda bilans wydarzeń, które zaszły dziś w Egipcie.

Stan wyjątkowy, godzina policyjna, 235 ofiar śmiertelnych i 2 tysiące rannych. 43 spośród ofiar to policjanci. Tak wyglądał dziś Egipt, w którym walkę toczą ze sobą zwolennicy odsuniętego od władzy prezydenta Mursiego i służby bezpieczeństwa.
Rano egipska policja rozpoczęła likwidację dwóch obozowisk zwolenników obalonego rządu Bractwa Muzułmańskiego i prezydenta Mursiego. Funkcjonariusze przejęli kontrolę nad placem Nahda i nad placem przy meczecie Raaba al-Adawiya. Agencja AFP poinformowała, że zanim doszło do szturmu policji, sympatycy Bractwa Muzułmańskiego dostali szansę opuszczenia strategicznego placu tzw. tunelami bezpieczeństwa. Z "oferty" funkcjonariuszy miały skorzystać setki protestujących. Policja podczas starć zatrzymała dwóch czołowych liderów Bractwa - Mohameda El-Beltagiego i Essama El-Erian

Do walk zwolenników Bractwa Muzułmańskiego z policją dochodziło nie tylko w stolicy kraju - Kairze. Zamieszki miały też miejsce w miastach Al-Minja, Asjut, Asuanie i Aleksandrii.

Konsekwencją napiętej sytuacji było ogłoszenie w Egipcie stanu wyjątkowego. Ma on obowiązywać przez miesiąc. Rząd zadecydował o wprowadzeniu godziny policyjnej. Ograniczenia w poruszaniu obowiązują od 19.00 do 6.00 w dwunastu muhafazach kraju. Poza Kairem są to prowincje: Aleksandria, Giza, Beni Suef, Al-Minja, Asjut, Sauhadż, Al-Buhajra, Północny Synaj, Południowy Synaj, Suez i Ismailia. W specjalnym oświadczeniu, które odczytano w państwowej telewizji, prezydent Egiptu poprosił wojsko o "pomoc w przywróceniu porządku w kraju".

Sytuacja w Egipcie doprowadziła do dymisji wiceprezydenta kraju, Mohameda ElBaradei. O swojej rezygnacji poinformował tymczasowo urzędującego prezydenta listownie. Jak zaznaczył w korespondencji, zawsze opowiadał się za pokojowymi rozwiązaniami i porozumieniem społeczeństwa. Dlatego trudne stało się dla niego "branie odpowiedzialności za decyzje, z którymi się nie zgadza i których konsekwencji się obawia". W liście napisał również, ze "nie może być odpowiedzialny za ani jedną kroplę krwi".

Reklama

Egipskie władze nie chcą kolejnych "siedzących protestów". Minister spraw wewnętrznych Mohammed Ibrahim zapowiedział, że siły bezpieczeństwa nie dopuszczą, aby gdziekolwiek w kraju doszło do kolejnych tego typu aktów sprzeciwu wobec rządu.

Mohammed Ibrahim poinformował, że dwa obozowiska zwolenników Mursiego w Kairze zostały całkowicie "wyczyszczone". Dodał, że wbrew wcześniejszym doniesieniom, dwaj liderzy Bractwa Essam-el-Erian i Mohammed el-Beltagi nie zostali jeszcze aresztowani.

Tymczasowy premier Hazem el-Beblawi bronił decyzji rządu o likwidacji obozów protestu,, mówiąc, że "władze nie miały wyjścia, musiały działać". Przyznał, że "nie była to decyzja łatwa". Obiecał, że stan wyjątkowy w Egipcie "będzie trwał najkrócej jak to będzie możliwe", a rząd ma nadzieję na odbudowę demokracji w kraju. "Jeśli Bóg zechce, będziemy kontynuowali swoją pracę. Będziemy budować nasze demokratyczne, cywilne państwo"- mówił Hazem el-Beblawi w wystąpieniu telewizyjnym

ONZ, Unia Europejska i Stany Zjednoczone potępiły zajścia w Egipcie. Głos w sprawie zabrali sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon oraz szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. "Wzywam siły bezpieczeństwa do powściągliwości, a rząd tymczasowy- do zniesienia stanu wyjątkowego, najszybciej jak to będzie możliwe, by ludzie mogli powrócić do normalnego życia".- napisała w oświadczeniu Catherine Ashton.

Amerykański Sekretarz stanu John Kerry wezwał rząd Egiptu by "przestrzegał podstawowych praw człowieka, w tym wolności organizowania pokojowych zgromadzeń oraz prawa do uczciwego i zgodnego z prawem procesu". Wcześniej rzecznik amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy podkreślił w wygłoszonym dzisiaj oświadczeniu, że użycie siły przeciwko zwolennikom obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego „jest w bezpośredniej sprzeczności” z obietnicą powrotu do demokracji w tym kraju.

Sekretarz generalny ONZ wezwał wszystkich Egipcjan, by skoncentrowali swoje wysiłki na dążeniu do pojednania. O spokój w Egipcie apeluje też NATO. Sekretarz generalny organizacji Anders Fogh Rasmussen napisał w specjalnym oświadczeniu, że jest bardzo zaniepokojony sytuacją w w tym kraju.

Działania armii w Egipcie potępiły też władze Wielkiej Brytanii, Iranu, Turcji i Kataru.

Według najnowszych doniesień, do miast, w których doszło do krwawych starć, powrócił wieczorem spokój.

>>> Czytaj również: Zamieszki w Egipcie: armia rozpoczęła walkę na trzy fronty