Według Tony'ego Haywarda mniejsza kopuła mogłaby być umieszczona nad szybem w ciągu 72 godzin. Byłaby mniej podatna na wpływ związków metanu.

Zakończona w sobotę próba opanowania wycieku przy wykorzystaniu stalowej kopuły i systemu rur, którymi ropa miała być przepompowywana do zbiorników na statku, poniosła fiasko. Gdy kopułę opuszczono na głębokość 1500 metrów, okazało się, że przepompowywanie ropy nie będzie możliwe, ponieważ jej wnętrze pokrył tzw. metanowy lód (krystaliczna substancja, złożona z cząstek metanu i wody), co zdestabilizowało całą konstrukcję, a otwory, którymi miała być przepompowywana ropa zostały zatkane.

W poniedziałek zdalnie sterowane łodzie podwodne opryskiwały szyb, z którego wydobywa się 795 litrów ropy dziennie, chemikaliami mającymi zmniejszyć jej gęstość.

Jednocześnie trwa wiercenie szybu pomocniczego, który uważany jest na razie za najbardziej skuteczne sposób na powstrzymanie wycieku, jednak jego budowa może potrwać nawet do trzech miesięcy.

Reklama

Od 20 kwietnia, kiedy na platformie "Deepwater Horizon" doszło do wybuchu, w którym zginęło 11 osób i który doprowadził do jej zatonięcia, do wody mogło przedostać się 13 mln litrów ropy. Jeśli szybu nie uda się zatkać za około miesiąc rozmiary katastrofy w Zatoce Meksykańskiej przekroczą, tę do której doszło w 1989 roku w wyniku uszkodzenia tankowca Exxon Valdez u wybrzeży Alaski.