W ubiegłym tygodniu media poinformowały o sporze polskich podwykonawców z chińskim konsorcjum COVEC, które buduje dwa odcinki autostrady A2 między Konotopą a Strykowem. Podwykonawcy szacują, że COVEC jest im winny kilkadziesiąt milionów złotych.

Prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa (OIDG) Wojciech Malusi przypomniał w rozmowie z PAP, że już w 2009 r., kiedy chińskie konsorcjum COVEC wygrało przetarg, zwracał uwagę na to, że zaproponowana przez nie cena jest nierealistyczna. "Teraz tylko mogę te słowa potwierdzić" - powiedział. Jego zdaniem problem Chińczyków z zapłaceniem podwykonawcom nie jest w tej sytuacji niczym dziwnym i był do przewidzenia.

>>> Czytaj też: Budowa autostrady A2: podwykonawcy w tym tygodniu mogą wrócić na plac budowy

"Jacy fachowcy pracują w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, skoro uznali, że cena chińskiego konsorcjum może być niższa od kosztorysów GDDKiA oraz innych ofert, bo chińscy wykonawcy będą sprowadzać większość materiałów z Chin? Przecież to jest kpina. Każdy materiał, nawet darmowy, będzie wtedy droższy o koszty transportu. A czy Chińczycy zaproponowali jakąś nową technologię budowy dróg? Oczywiście, że nie. Jeżeli więc będą zaopatrywać się w tych samych źródłach co inni wykonawcy, pracować tym samym sprzętem, ten sprzęt będą również kupować w Europie, bo sprowadzanie z Chin jest drogie, jeżeli zatrudnienie na budowie Chińczyków jest droższe niż Polaków, bo budowanie bazy wykonawców też kosztuje, to na czym to konsorcjum chce zarobić? W jaki sposób może wybudować te odcinki o tyle taniej niż proponują inni?" - powiedział Malusi.

Reklama

>>> Czytaj też: Rożyński: Chiński kolos nie taki mocny, jak by się mogło wydawać

Ekspert rynku transportowego Adrian Furgalski zauważył, że Chińczycy wchodzili na polski rynek, kiedy trwała już na nim wojna cenowa i zaniżanie kosztorysów nie było niczym nowym. "Zdziwienie budzi to, że wykonawca ma problem akurat z pieniędzmi. To jest konsorcjum, którego roczne przychody liczy się w miliardach dolarów. Spodziewałbym się raczej kłopotów z procedurami, z prawem, ale nie z płatnościami" - powiedział PAP ekspert.

Furgalski zwrócił uwagę, że Chińczycy traktują budowę w Polsce prestiżowo, jako przepustkę do kontraktów w całej UE - dlatego byli gotowi zaproponować dużo niższe ceny. "Spodziewałbym się, że sprawa powinna się szybko wyjaśnić" - powiedział. Jego zdaniem, jeśli nie stanie się to w najbliższych dniach, to Ministerstwo Infrastruktury i GDDKiA powinny się zastanowić, czy nie rozwiązać kontraktu. Wtedy - zdaniem eksperta - byłoby ryzyko około półrocznego poślizgu przy oddaniu inwestycji, natomiast jeśli problemy chińskich wykonawców by się przedłużały albo powtarzały, to ten termin jest wielką niewiadomą.

>>> Czytaj też: Chińczycy nie wyrabiają z budową autostrady A2 z Łodzi do Warszawy

Zdaniem prezesa OIDG budowa nie tylko odcinka A2 nie zakończy się na czas, ale większość programu budowy autostrad i dróg ekspresowych, które miały powstać na Euro 2012, nie zostanie zrealizowana. "Już wiadomo, że nie będzie gotowy odcinek autostrady A1 Tuszyn - Pyrzowice. Mam duże wątpliwości, czy zostanie oddany odcinek Toruń - Stryków, nie będzie w całości wybudowany odcinek A4, szczególnie fragment od Rzeszowa do granicy państwa w kierunku Ukrainy i nie będzie wykonany odcinek A2 Stryków - Konotopa. Z mojej wiedzy i z mojego zorientowania się w temacie wynika, że jedynym odcinkiem autostrad na Euro będzie odcinek A2 Nowy Tomyśl - Świecko" - powiedział Malusi.

Jego zdaniem rządowe programy nie uwzględniają technologicznych uwarunkowań budowy dróg, nie biorą też pod uwagę, że przez niektóre okresy w roku - na przykład zimą albo w okresach lęgowych ptaków - wykonywanie pewnych prac na placu budowy jest niemożliwe, a skrócenie terminów wyklucza ich dotrzymanie. "Plany budowy dróg ekspresowych i autostrad były tak napięte, że ze względów technologicznych wręcz niemożliwe do realizacji. Natomiast optymizm tych, którzy te programy układali, graniczył chwilami ze śmiesznością" - uważa prezes.

Za kilometr gotowej autostrady A2 Chińczykom trzeba będzie zapłacić średnio ok. 26,5 mln zł. Ceny wykonawców pracujących na innych odcinkach polskich autostrad są nawet dwukrotnie wyższe.