W ramach analizy trzeba wziąć pod lupę cztery koncepcje przewalutowania lub redukcji długu „frankowców”. Rozwiązanie zaakceptowane przez większość posłów, zakłada wykluczenie ryzyka walutowego, umorzenie 90% kursowego długu i wyrównanie różnicy w poziomie zapłaconych rat – tłumaczy Andrzej Prajsnar – ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

Podobną koncepcję (z umorzeniem na poziomie 50%), wcześniej przedstawił Przewodniczący KNF-u. Jego pomysł nie zakładał jednak dodatkowych ograniczeń dla kredytobiorców.

Trzeba pamiętać, że posłowie skierowali swoją propozycję do osób, które posiadają jedno lokum (dom ≤ 150 mkw. lub mieszkanie ≤ 100 mkw.) i dług przekraczający 80% wartości zabezpieczenia. Zgodnie z projektem ustawy przyjętej przez Sejm, limit powierzchni nie będzie dotyczył dłużników wychowujących przynajmniej troje dzieci.

>>> Czytaj też: Banki pod poważną presją. Ustawa bankowa zmieni diametralnie ich sytuację

Reklama

Prezydent proponuje przewalutowanie wszystkich kredytów po kursie początkowym. Zdecydowane działania w sprawie „frankowców” zapowiada również Prawo i Sprawiedliwość. Warto jednak zwrócić uwagę, że radykalne propozycje na razie funkcjonują tylko w sferze zapowiedzi. Samodzielna inicjatywa ustawodawcza PiS-u ma zostać podjęta po październikowych wyborach. Komentatorzy nieprzychylni Prawu i Sprawiedliwości przypominają, że ta partia w 2006 r. protestowała przeciwko ograniczeniu dostępności kredytów waloryzowanych kursem franka (zobacz: Komunikat KP PiS z 1 lipca 2006 r. dotyczący zalecenia Komisji Nadzoru Bankowego).

Pewną alternatywą dla wszystkich pomysłów przewalutowania jest rozliczenie waloryzowanych kredytów po kursie średnim NBP i zwrot pobranych spreadów. Takie rozstrzygnięcie mogą wybrać np. sądy rozpatrujące pozwy zbiorowe „frankowców”.

Skutki czterech porównywanych rozwiązań można przeanalizować na przykładzie kredytu ze stycznia 2007 r. (patrz poniżej).

Przykład:

ikona lupy />
Recepta na franka wyk.1 / Inne

W styczniu 2007 r. małżonkowie z Krakowa pożyczyli 137 371 CHF (320 000 zł) na zakup pierwszego i jedynego mieszkania (45 mkw.). Kredyt waloryzowany kursem franka ma marżę 1,10%. Analogiczna stawka dla „hipoteki” bez waloryzacji wyniosłaby 1,30%. Spłata zobowiązania w równych ratach ma trwać 360 miesięcy. Do tej pory, wszystkie raty zostały spłacone w terminie. Kurs waloryzacji kredytu był o 3% niższy od miesięcznej średniej (według tabeli A w NBP). Spłata rat odbywa się po kursie wyższym o 4% od średniej NBP z każdego miesiąca (tabela A). Pod koniec lipca 2015 r. zadłużenie kredytobiorców wynosiło 105 332 CHF (421 328 zł przy kursie CHF/PLN równym 4,00 zł).

Po wykonaniu odpowiednich kalkulacji okazuje się, że porównywane rozwiązania mają bardzo różny wpływ na sytuację banku i jego klienta (patrz poniższa tabela). Z punktu widzenia kredytobiorcy, zdecydowanie najlepsze byłoby przewalutowanie po początkowym kursie CHF/PLN. Taka operacja skutkowałaby obniżką długu o 42%. W przypadku rozwiązania proponowanego przez większość posłów, analogiczna wartość wynosi 26%. Spadek przykładowego zadłużenia po zastosowaniu propozycji KNF to 11%. Zwrot spreadów skutkowałby redukcją zadłużenia o 6% i najmniejszą obniżką wyników banku oraz podatku CIT wpływającego do budżetu państwa.

Żadna z propozycji nie jest dopracowana i ostateczna

Zróżnicowane skutki każdego z planów pomocowych można dobrze porównać na poniższym wykresie. Przedstawione informacje wyjaśniają, dlaczego przewalutowanie zobowiązań po początkowym kursie CHF/PLN, jest bardzo atrakcyjne dla dłużnika. Po takiej operacji przykładowi „frankowcy” mieliby do zwrotu o 27 865 zł mniej niż osoba, która w styczniu 2007 r. zaciągnęła kredyt bez waloryzacji do franka (kwota: 320 000 zł, marża: 1,30%, okres spłaty: 30 lat). Różnica zadłużenia nie wydaje się sprawiedliwa w stosunku do nabywców mieszkań, którzy kilka lat temu podjęli bardziej rozważną decyzję.

>>> Czytaj też: Frank to bańka i w końcu pęknie. Bank centralny bezsilny, frankowicze w kropce

Podczas kampanii wyborczej najbardziej radykalna opcja przewalutowania może odgrywać dość dużą rolę. Ostateczne rozwiązanie prawdopodobnie będzie przewidywało podział kursowego długu między bank i kredytobiorcę albo inne ograniczenia (np. dotyczące wielkości mieszkania lub dochodów dłużnika). Taki wariant jest łatwiejszy do zaakceptowania przez większość opinii publicznej i ogranicza wpływ przewalutowania na: wskaźniki wypłacalności banków, poziom akcji kredytowej, notowania giełdy oraz wyniki OFE – dodaje ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

Można mieć tylko nadzieję, że przed ostatecznym wyborem jakiegokolwiek planu pomocowego, jego pomysłodawcy wezmą pod uwagę wszystkie koszty dla gospodarki oraz bezpieczeństwo depozytów. W tym kontekście warto przypomnieć o ograniczonych środkach Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Dane BFG wskazują, że ta instytucja od razu może przekazać 2,02% wszystkich gwarantowanych oszczędności (wynik z marca 2015 r.). W przypadku niewypłacalności dużego banku, system zabezpieczający depozyty wymagałby wsparcia z budżetu lub NBP.