Za projektem progresywnym, a nie liniowym, przemawiają racje polityczne. Główną ideą podatku – najpierw od sklepów wielkopowierzchniowych, a ostatecznie od handlu – było zwiększenie szans polskich handlowców w konkurowaniu z dużymi zagranicznymi podmiotami. A ten cel łatwiej zrealizować przez progresję. Z kolei za liniowym wariantem podatku przemawiają racje pragmatyczne.

– Łatwiej go obronić w Brukseli. Wyklucza możliwość różnych kombinacji mających na celu zejście z wyższej stawki w niższą. Jeśli zostałaby utrzymana wysoka kwota wolna, to byłoby dobre rozwiązanie, bo spełniony byłby podstawowy postulat – by podatek obciążał największe sieci. A poza tym załatwiłoby to problem wyłączeń, ponieważ najmniejsze sklepy i sieci byłyby wyłączone automatycznie dzięki wysokiej kwocie wolnej – mówi Adam Abramowicz, poseł PiS, przewodniczący parlamentarnego zespołu na rzecz wspierania przedsiębiorczości i patriotyzmu ekonomicznego.

Zwraca uwagę, że ustanowienie drugiej wyższej stawki podatku od wysokich obrotów to w praktyce wyższe opodatkowanie dla największych podmiotów na rynku. – Podatek progresywny jest ryzykowny, bo ta najwyższa stawka w praktyce objęłaby tylko podmioty o kapitale zagranicznym. I to może wytknąć nam Komisja Europejska – ocenia.

Choć nie do końca tak jest. Faktycznie z taką sytuacją mamy do czynienia w branży spożywczej, gdzie drugą stawkę zapłaci prawdopodobnie 14 podmiotów, w tym właściciele dyskontów Biedronka i Lidl oraz brytyjskich czy francuskich supermarketów. Polskie firmy, np. Piotr i Paweł, też mogą się znaleźć na liście płatników wyższego podatku. Podobnie jest w branży budowlanej, gdzie czołówka, czyli Casotrama czy Leroy Merlin, mają zagranicznych właścicieli.

Reklama

Z kolei w branży RTV/AGD, która jest zdominowana przez polskie firmy, zapłacenie najwyższej stawki podatku grozi właścicielom sieci RTV Euro AGD, Neonet i Media Ekspert. Natomiast raczej jej nie zapłaci druga pod względem obrotów w branży zagraniczna firma Media Saturn Holding, właściciel sklepów Media Markt i Saturn. A to dlatego, że Ministerstwu Finansów nie udało się rozwiązać problemu sieci, których sklepy działają jako odrębne podmioty w formie spółek komandytowych. Zasada, że obroty liczone są według numerów NIP (a nie jednej marki), powoduje, że podatek dla każdego z takich sklepów będzie obliczany osobno. Przeciętne obroty sklepów tej sieci wynoszą niespełna 60 mln zł rocznie, co spowoduje, że wiele z nich nie zapłaci podatku wcale.

– Naszą intencją było to, żeby obroty sklepów działających w formie spółek komandytowych, posiadających odrębne numery NIP, jednak sumować. Ale Ministerstwo Finansów twierdziło, że nie da się stworzyć dobrej definicji – mówi nam poseł Adam Abramowicz. I przypomina, że MF proponowało na samym początku prac nad podatkiem wprowadzenie zasady łączenia do opodatkowania obrotów pod wspólną marką. Zakładanie spółek komandytowych może się okazać furtką do obchodzenia ustawy, choć teraz będzie o to dużo trudniej, bo Sejm przyjął właśnie klauzulę przeciwko unikaniu opodatkowania. Media Saturn Holding od początku istnienia w Polsce przyjął taką formę, natomiast przekształcenia innych sieci może kwestionować fiskus jak próbę obejścia prawa.

Kłopot z opodatkowaniem marki spowodował, że poza zasięgiem podatku zostały sieci franczyzowe. Rząd przestraszył się przerzucenia kosztów podatku z właścicieli marek na franczyzobiorców.

Wydaje się także, że wbrew poprzednim deklaracjom resortu finansów nie uda się uniknąć opodatkowania handlu w internecie. Ponieważ w trakcie prac zmieniała się koncepcja podatku i ostatecznie opodatkowano nie powierzchnię sprzedaży, ale obrót, to trudno było wyłączyć z tego sklepy internetowe. Tym bardziej że wiele z nich działa przy największych markach równolegle do sprzedaży stacjonarnej.

Grozi to jednak tym, że firmy będą uciekały za granicę. Łukasz Kiczma z Izby Gospodarki Elektronicznej twierdzi, że firmy już rejestrują działalność w Wielkiej Brytanii czy Czechach. W Polsce zostają magazyny, skąd realizowane są zlecenia. Ten proces może się nasilić w wyniku wprowadzenia podatku handlowego. – Mamy już przykład Amazona, który wcześniej zapowiadał założenie firmy w Polsce, a w ostatnich dniach się z tego wycofał – zauważa Kiczma.

Resort finansów szukał możliwości opodatkowania przesyłek kurierskich realizowanych z zagranicy, by zapobiec przenoszeniu tam działających w Polsce sklepów internetowych. Ostatecznie, podobnie jak w przypadku franczyzy, okazało się to zbyt trudne.

Wszystko powyższe, co może być efektem wprowadzenia podatku handlowego w obecnej formie i krzyżowania się różnorodnych interesów, powoduje, iż projekt może się jeszcze znacząco zmienić.

>>> Czytaj też: Druga terapia szokowa dla sądów. Zaorać i budować od nowa czy reformować?