Szef amerykańskiej Komisji Nadzoru Jądrowego (NRC) Gregory Jaczko sytuację po uszkodzeniu reaktorów jądrowych w Japonii określił jako poważną, ale zarazem uspokajał, że 104 elektrownie atomowe w Stanach Zjednoczonych są na bieżąco monitorowane.

"Jesteśmy niezależnym organem i każdego dnia koncentrujemy się na bezpieczeństwie i zabezpieczeniach reaktorów nuklearnych w kraju" - powiedział szef NRC, podczas briefingu w Białym Domu.

>>> Czytaj też:Kolejne awarie reaktorów. Radioaktywna chmura zmierza w stronę Tokio

Dodał, że wszystkie amerykańskie elektrownie zostały zaprojektowane z uwzględnieniem rejonów występowania takich żywiołów jak trzęsienie ziemi, tornado i tsunami.

Reklama

Z kolei wiceminister energetyki USA Daniel Poneman powiedział, że nie przewiduje, by sytuacja w Japonii miała wpływ na zmianę amerykańskiej polityki energetycznej, której obecnie ważną częścią jest rozwój energetyki jądrowej.

"104 elektrownie atomowe wytwarzają prawie 20 proc. całej zużywanej energii bez zanieczyszczenia powietrza"- powiedział Poneman.

W lutym ubiegłego roku prezydent USA Barack Obama ogłosił grant w wysokości 8,3 mld dolarów na budowę elektrowni jądrowej w stanie Georgia. W budżecie na 2012 r. Obama przeznaczył 36 mld na rozwój energetyki nuklearnej. Planowana jest budowa 20 elektrowni. Reaktory nuklearne w Georgii, Karolinie Południowej i Tennessee mają, według planów, zacząć pracę w ciągu czterech lat. Do 2020 r. planowane jest uruchomienie ośmiu nowych reaktorów.

Do rewizji tych planów wezwał w niedzielę senator Joe Liberman, przewodniczący Senackiej Komisji Bezpieczeństwa. Zaapelował, by "przyhamować" budowę elektrowni atomowych w USA. Zwrócił także uwagę, że ponad 20 amerykańskich elektrowni działa podobnie jak siłownie w Japonii, które uległy uszkodzeniom w wyniku trzęsienia ziemi.

Z danych Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego (FEMA) wynika, że blisko 3 mln Amerykanów żyje w promieniu 16 km od elektrowni atomowych.

>>> Czytaj też: Europa zamraża atom. Nadchodzi kres energetyki jądrowej?

Po wypadku w elektrowni jądrowej Three Mile Island w 1979 r. w Stanach Zjednoczonych przestano budować komercyjne reaktory jądrowe. Elektrownia znajdowała się na sztucznej wyspie w stanie Pensylwania, 250 km na zachód od Nowego Jorku. Nikt nie został ranny ani nie zginął, konstrukcja elektrowni zapobiegła wyciekowi radioaktywnemu.