Propaganda, trolling, powiązania energetyczne i biznesowe skutecznie umożliwiają Rosji destabilizowanie i podważanie spójności państw NATO i UE; elity powoli zaczynają sobie z tego zdawać sprawę - mówi PAP Wojciech Lorenz z PISM.

W piątek rozpocznie się Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa. Weźmie w niej udział ponad 30 przywódców państw i rządów, a także ponad 80 ministrów spraw zagranicznych i obrony narodowej. Do Monachium wybiera się prezydent Andrzej Duda i minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.

Pytany o obecne zagrożenia bezpieczeństwa, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Wojciech Lorenz wymienił kwestię obecności USA w Europie, osłabienie więzi europejskich, międzynarodowy terroryzm oraz rosyjskie wpływy.

Według niego, sposoby działania Rosji - m.in. próby wpływania na wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych - są dokładnie takie same, jak Związku Radzieckiego w czasach zimnej wojny. "Tylko narzędzia dostali inne" - podkreślił. Lorenz wymienia tu działania propagandowe kanału telewizyjnego "RT" i portalu "Sputnik News", trolling, a także powiązania energetyczne i biznesowe. "To umożliwia bardzo skuteczne destabilizowanie państw NATO i Unii Europejskiej, podważanie spójności" - ocenił.

Ekspert PISM zaznaczył, że brak skutecznego przeciwdziałania działaniom Rosji może doprowadzić w dłuższej perspektywie do rozpadu UE i NATO. "Nawet jeśli nie do rozpadu, to do skoncentrowania się wokół państw zachodniej Europy, do powstania Europy dwóch prędkości" - powiedział. Jego zdaniem oznaczałoby to dla państw Europy Środkowej i Wschodniej wejście w "szarą strefę bezpieczeństwa". Co - jak zaznaczył - mogłoby mieć bardzo poważne konsekwencje dla cywilizacyjnego rozwoju tego regionu w dłuższej perspektywie.

Reklama

"Powoli, ale jednak kolejne państwa i elity polityczne zaczynają zdawać sobie sprawę z zagrożenia związanego z nasileniem ofensywy propagandowej (Rosji), wywierania różnego rodzaju presji, m.in. militarnej i innych działań, jak korumpowanie czy kupowanie polityków" - powiedział.

Lorenz podkreślił, że po upadku Związku Radzieckiego głównym zagrożeniem dla amerykańskich globalnych interesów stały się Chiny i w związku z tym USA wycofywały się z Europy. "Czy dalej ten trend będzie kontynuowany, w dużej mierze zależy od tego, jak sama Europa będzie w stanie wzmacniać swoje bezpieczeństwo. Czy działając przez NATO będzie pokazywać, że jest ważnym, istotnym elementem wspierania amerykańskich interesów bezpieczeństwa" - uznał.

Zaznaczył, że bezpieczeństwo Europy jest oparte na dwóch filarach: NATO i Unii Europejskiej. "Państwa takie, jak Szwecja i Finlandia, traktują UE jako filar swojego bezpieczeństwa. Słabnąca zdolność Unii do kształtowania bezpieczeństwa jest więc bardzo poważnym zagrożeniem" - powiedział. Podkreślił, że Francja co prawda wróciła do struktur wojskowych NATO, ale swoje interesy związane z bezpieczeństwem w dużym stopniu definiuje przez Unię Europejską.

Kolejny czynnik poważnie destabilizujący bezpieczeństwo to, według eksperta PISM, gniazda międzynarodowego terroryzmu niedaleko Europy: w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. Konsekwencją tej destabilizacji - podkreślił - jest także masowy napływ imigrantów. Zaznaczył, że dla wielu krajów to są priorytety, a nie konsekwencje podważania wiarygodności NATO przez Rosję.