W obecnym rządzie Angeli Merkel 94 proc. jego członków ma wyższe wykształcenie. W niemieckim społeczeństwie odsetek ten wynosi 18 proc. "Do 2009 roku zawsze było kilku ministrów, którzy mieli tylko małą maturę albo wykształcenie zawodowe" - piszą naukowcy.

Za symboliczny zdaniem badaczy można uznać fakt, że tendencja ta jest też bardzo wyraźna w tradycyjnie robotniczej Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD). Wśród szeregowych członków liczba osób z wyższym wykształceniem wynosi 40 proc. A wśród posłów do Bundestagu - 90 proc.

Socjolog Michael Hartmann, który był jednym z autorów badania i od lat zajmuje się tym tematem, powściąga entuzjazm, bo uważa, że wcale nie jest to korzystny trend. "Ludzie z wyższym wykształceniem myślą inaczej, mówią inaczej, mają inne zainteresowania i co innego jest dla nich ważne niż dla reszty społeczeństwa. I jest to charakterystyczne dla przedstawicieli wszystkich partii" - mówi PAP naukowiec z Uniwersytetu Duisburg-Essen.

Rosnąca jednorodność politycznej elity i to, że w coraz mniejszym stopniu odzwierciedla ona strukturę społeczeństwa, powoduje według Hartmanna, że staje się ona niewrażliwa na problemy reszty ludzi.

Reklama

"Pochodzenie społeczne przedstawicieli elit ma realne konsekwencje. Determinuje ono sposób, w jaki postrzegają oni rzeczywistość społeczną, zwłaszcza kwestie socjalne" - tłumaczy socjolog. "Pokazuje to nasze badanie z udziałem około 1000 przedstawicieli elit rozumianych szeroko, czyli tych ludzi, którzy mają w Niemczech władzę. A więc członkowie rządu, najważniejsi menadżerowie, sędziowie, wysocy rangą urzędnicy administracji, redaktorzy naczelni czy wydawcy. Ci, którzy dorastali w bogactwie, czy chociażby w dobrobycie, dużo mniej poważnie traktują nierówności społeczne niż ci, którzy pochodzą z rodzin robotniczych" - mówi naukowiec.

Jednocześnie według badań w niemieckiej elicie politycznej jest też coraz więcej kobiet. 30 lat temu stanowiły jedynie 16 proc. składu rządu, a dziś - 50 proc.

"Córki wyemancypowanego mieszczaństwa od 1990 roku wypierają dzieci robotników" - interpretuje Michael Hartmann.

>>> Czytaj też: Zybała: Znaczna część elity w Polsce to ludzie z awansu, którzy nie dostosowali się do wyższych standardów [WYWIAD]