Eksperci powołali się na dane GUS dotyczące koniunktury konsumenckiej w lipcu br., według których rośnie obawa o utratę pracy w związku z pandemią. Jeszcze w czerwcu br. zdecydowany strach o miejsce pracy lub zaprzestanie prowadzenia własnej działalności odczuwało 3,3 proc. badanych. W lipcu ta liczba wzrosła do 4,9 proc. Odpowiedź „możliwe, że się obawiam” wybrało w lipcu br. 16,5 proc. osób, podczas gdy w czerwcu 13,2 proc. Utraty pracy nie obawia się natomiast 42 proc. pracujących, o 5,3 pkt proc. mniej niż miesiąc wcześniej.

"Z powodu doniesień z innych państw, w których ponownie zaczyna wzrastać liczba zachorowań, nastroje wśród pracowników się pogarszają. I choć najnowsze wskaźniki z rynku pracy są optymistyczne, bo m.in. według wstępnych danych bezrobocie w czerwcu spadło poniżej miliona osób czy wynagrodzenia rosną szybciej niż zakładali eksperci, obawiamy się co przyniesie jesień" - skomentował prezes Personnel Service Krzysztof Inglot.

Jego zdaniem, pracowników powinno uspokoić to, że po wygaśnięciu działania tarcz antykryzysowych, niewiele firm zdecydowało się na zwolnienia. "To pokazuje, że pracownicy nie powinni się bać o swoją przyszłość" - dodał.

Reklama

Jak zauważono, w badaniu GUS wzrosły również obawy pracowników związane z pogorszeniem się ich osobistej sytuacji finansowej. Według prawie 15 proc. respondentów obecna sytuacja epidemiologiczna jest dużym zagrożeniem dla ich finansów. Większość, bo 41 proc. odczuwa przeciętne zagrożenie. W ciągu miesiąca te wskaźniki uległy pogorszeniu, bo jeszcze w czerwcu o swoje finanse najbardziej obawiało się 13,5 proc. badanych, przeciętne zagrożenie czuło 38,5 proc. Spadła też liczba osób odczuwających niską obawę w związku ze swoimi finansami – z 32,4 proc. w czerwcu do 28,2 proc. w lipcu.

"Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w czerwcu o 9,8 proc. rok do roku i o 2,9 proc. w porównaniu do maja. Spodziewam się, że do końca tego roku dynamika płac nie wyhamuje, ponieważ firmy zaczynają się odbijać po zastoju i niepewności, a to przełoży się na tempo wzrostu płac. Wzrośnie też zapotrzebowanie na pracowników, co wynika m.in. z tego, że wyhamowała migracja zarobkowa z Ukrainy” – stwierdził Inglot.

Podkreślił, że jeszcze w 2019 roku liczba przyjazdów pracowników z Ukrainy do Polski wynosiła nawet do 2 mln. Teraz te liczby to ok. 800 tys. „Widać zatem, że jest to spora luka, której prawdopodobnie jeszcze przez kolejne 2-3 lata nie uda się wyrównać” – powiedział.

Według 48 proc. badanych przez GUS, obecna sytuacja epidemiologiczna stanowi duże zagrożenie dla gospodarki w Polsce. Odsetek ten utrzymał się na podobnym poziomie co w czerwcu br., jednak spadł aż o 13 pp. w porównaniu do majowej edycji badania. Przeciętne zagrożenie, jakie niesie pandemia dla gospodarki odczuwa 42,8 proc. badanych. Małe zagrożenie deklaruje tylko 8,7 proc., natomiast brak zagrożenia stwierdziło 0,5 proc. respondentów.