"Nie możemy biernie czekać na możliwe skutki" przejęcia władzy w Afganistanie przez talibów - powiedział Michalis Chrisochoidis, grecki minister ds. ochrony obywateli, podczas piątkowej wizyty w graniczącym z Turcją regionie Ewros. "Nasze granice pozostaną nienaruszone" - podkreślił.

Minister odpowiedział w ten sposób na apel tureckiego rządu, aby kraje europejskie były gotowe na możliwy napływ uchodźców z Afganistanu. "Turcja nie ma obowiązku bycia europejskim magazynem uchodźców" - skomentował w czwartek prezydent tego kraju Recep Tayyip Erdogan.

Podczas rozmowy telefonicznej z premierem Grecji Kyriakosem Micotakisem, Erdogan zaznaczył, że wzrost liczby Afgańczyków opuszczających swój kraj, może być "poważnym wyzwaniem dla wszystkich". "Nowa fala migracji będzie nieunikniona, jeśli w Iranie i Afganistanie nie podejmie się niezbędnych działań" - dodał.

Reklama

Micotakis powiedział, że kryzys stworzył "nowe możliwości napływu migrantów do Europy".

Szybkie przejęcie władzy w Afganistanie przez talibów po wycofaniu się wojsk USA spowodowało, że duża część Afgańczyków stara się zbiec ze swego kraju nierzadko podejmując desperackie wysiłki.

W 2015 roku miał miejsce kryzys migracyjny, kiedy ponad milion osób uciekających przed wojną i biedą na Bliskim Wschodzie usiłowało przedostać się do Europy. Granice Grecji znalazły się wtedy na pierwszej linii frontu. Większość uchodźców udała się dalej, na północ Europy, ale ok. 60 tys. osób zostało w Grecji.