Białoruskie i rosyjskie służby koordynowały swoje działania, gdy podejrzani uciekali autem na południowy zachód od Moskwy, w kieruku graniczącego zarówno z Białorusią, jak i Ukrainą obwodu briańskiego - powiedział dziennikarzom białoruski dyktator.

Rosyjskie władze przekazały, że czterej bezpośredni sprawcy ataku terrorystycznego na salę koncertową Crocus City Hall w podmoskiewskim Krasnogorsku zostali schwytani, gdy "próbowali się ukryć, poruszając się w kierunku Ukrainy". Według Putina Ukraina przygotowała dla nich "okno", w czasie którego mieli przekroczyć granicę tego państwa.

Białoruś szybko ustawiła posterunki na granicy, dlatego uciekinierzy nie mogli jej przekroczyć - tłumaczył Łukaszenka, cytowany przez państwową agencję BiełTA. "Oni to zobaczyli, więc zawrócili i udali się w kierunku granicy ukraińsko-rosyjskiej" - powiedział. Łukaszenka dodał, że nieustannie konsultował się z Putinem.

Reklama

Do zamachu terrorystycznego, w którym zginęło co najmniej 139 osób, a ponad 180 zostało rannych przyznało się afgańskie skrzydło Państwa Islamskiego. Putin oświadczył w poniedziałek, że zamachowcy, którzy przeprowadzili atak byli "radykalnymi islamistami". Dodał jednak, że trzeba wyjaśnić, dlaczego usiłowali zbiec na Ukrainę.

"Putin i inne szumowiny" zawsze starają się zrzucić swoje winy na innych - skomentował w sobotę Wołodymyr Zełenski. Według niego rosyjski dyktator zwlekał z zabraniem głosu po ataku, bo myślał, jak połączyć go z Ukrainą. To wszystko jest bardzo przewidywalne - ocenił prezydent Ukrainy.