- Więzi USA z Polską są niezachwiane
- Dyplomacja jest ważna, ale "hard power" jest najistotniejszy
- "Wiemy, że na Polskę zawsze można liczyć"
- Amerykańska pomoc w finansowaniu polskiej armii nie będzie wstrzymana
- Granice Ukrainy: "wszystko jest możliwe"
Więzi USA z Polską są niezachwiane
Hegseth podkreślił, że więzi USA z Polską są niezachwiane. "Postrzegamy Polskę jako modelowego sojusznika na kontynencie europejskim, który chce inwestować nie tylko w swoją obronność, ale również we wspólną obronność i obronę również całego kontynentu" - powiedział.
Dyplomacja jest ważna, ale "hard power" jest najistotniejszy
"Nasze relacje są silne i umacniają się każdego dnia. Polska jest strategicznym, frontowym partnerem na wschodniej flance NATO. Polska jest sprawdzonym sojusznikiem Sojuszu, jest modelowym sojusznikiem - nie tylko w słowach (...), ale w czynach" - zaznaczył Hegseth. Ocenił, że Polska daje przykład, jeśli chodzi o wydatki zbrojeniowe. Podkreślił potrzebę istnienia "hard power". "Dyplomacja jest ważna, rozmowy są ważne, negocjacje są istotne, ale koniec końców, czołgi, kule, helikoptery i ten +hard power+ jest najistotniejszy, a Polska to rozumie świetnie, i my również" - zauważył.
"Wiemy, że na Polskę zawsze można liczyć"
Wiemy, że na Polskę zawsze można liczyć i że wy będziecie zawsze wcielać w czyn swoje słowa - powiedział sekretarza obrony USA Pete Hegseth w piątek w Warszawie podczas wspólnej konferencji prasowej z wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
Hegseth podczas wspólnej konferencji prasowej z wicepremierem Polski dziękował za wsparcie dla amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce, których - jak mówił - jest ponad 8 tys. "Nasza więź jest niezrównana. Mamy bardzo podobny etos wojownika" - mówił sekretarz USA.
"Nie ma prawdziwszego przyjaciela i trudniejszego przeciwnika niż polski żołnierz. Byliśmy razem w Iraku, Afganistanie i wszędzie widzieliśmy to; również gdy w II wojnie światowej Amerykanie i Polacy stali ramię w ramię, walcząc" - dodał.
Hegseth dziękował jednocześnie za silne partnerstwo. "Że jesteście takim znakomitym partnerem. Czasami kiedy patrzymy na naszych przyjaciół przy stole z różnych krajów, wiemy, że na Polskę zawsze można liczyć i że wy będziecie zawsze wcielać w czyn swoje słowa" -powiedział sekretarza obrony USA.
Amerykańska pomoc w finansowaniu polskiej armii nie będzie wstrzymana
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że zarządzenia prezydenta USA Donalda Trumpa o wstrzymaniu finansowania różnego rodzaju programów wsparcia nie obejmują pomocy dla Polski z Foreign Military Financig. Bardzo dziękuję za decyzję w tej sprawie - podkreślił szef MON.
W piątek po spotkaniu z amerykańskim sekretarzem obrony Petem Hegsethem Kosiniak-Kamysz zwrócił uwagę, że trwa przegląd różnych wydatków w USA. Zaznaczył, że ma dobrą informację - wstrzymanie finansowania nie obejmie pomocy dla Polski z amerykańskiego funduszu (Foreign Military Financig), który służy m.in. modernizacji polskiej armii i "z którego korzystamy w wielu miliardach dolarów". "Zarządzenia o wstrzymaniu finansowania różnego rodzaju programów wsparcia, modernizacji, transformacji nie obejmują Polski. Bardzo dziękuję za decyzję w tej sprawie" - zaznaczył Kosiniak-Kamysz.
Szef MON powiedział ponadto, że cieszy się ze wspólnej rozmowy na temat przyszłości, m.in. "kolejnych zakupów, których chcemy dokonywać w Stanach Zjednoczonych".
"Polska może być i powinna być hubem infrastrukturalnym, serwisowym, ekonomicznym dla Stanów Zjednoczonych. Naszą strategią jest być transatlantykiem, który łączy Stany Zjednoczone z Europą, bo Polska jest najlepiej do tego przygotowana i najlepiej rozumie też działania, które Stany Zjednoczone dzisiaj prowadzą" - powiedział Kosiniak-Kamysz. "Chcemy, żeby tutaj było centrum serwisowe dla sprzętu amerykańskiego, z którego korzystają nasi sojusznicy na wschodniej flance NATO" - dodał.
Granice Ukrainy: "wszystko jest możliwe"
Szef Pentagonu Pete Hegseth pytany, czy Ukraina może zachować granicę sprzed inwazji Rosji w 2022 roku, odparł, że "wszystko jest możliwe". Zaznaczył, że nigdy nie ograniczył tego, co prezydent USA Donald Trump jest w stanie wynegocjować z przywódcami Rosji i Ukrainy.
Sekretarz obrony USA na briefingu w Warszawie po spotkaniu z szefem polskiego MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem powtórzył to, co mówił w środę na spotkaniu Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy w siedzibie NATO w Brukseli. Jako "bardzo mało realistyczne" ocenił przywrócenie granic Ukrainy sprzed 2014 roku, obecność amerykańskich żołnierzy w Ukrainie i członkostwo Ukrainy w NATO.
Hegseth zaznaczył jednak, że jego zadaniem jest "wprowadzenie pewnej dawki realizmu" do negocjacji. Zastrzegł, że nigdy nie ograniczył "tego, co prezydent Stanów Zjednoczonych byłby gotowy do wynegocjowania z suwerennymi przywódcami Rosji oraz Ukrainy".
"W żadnym wypadku nie ograniczam tych rozmów, tych dyskusji. Po prostu uważamy, że należy wprowadzić pewien realizm do oczekiwań naszych sojuszników, po to, żeby zmotywować i wykorzystać możliwości prowadzenia takich negocjacji" - powiedział.
Na pytanie, czy istnieje możliwość zachowania granic Ukrainy sprzed pełnoskalowej inwazji Rosji, odparł: "Myślę, że wszystko jest możliwe". "Jak będą wyglądały te granice - zobaczymy. Część tych rozmów będzie toczyła się z udziałem naszego prezydenta, Zełenskiego, Putina, i prawdopodobnie Europa również będzie w tę dyskusję zaangażowana" - powiedział.
"Zadbamy o to, by pokój na Ukrainie był trwały"
Zadbamy o to, by pokój na Ukrainie był trwały - powiedział w piątek w Warszawie amerykański sekretarz obrony Pete Hegseth. Nie zgodził się z opinią, że wynik negocjacji może ośmielić Władimira Putina do ponownego ataku.
Hegseth został zapytany na konferencji prasowej, czy "przyzwolenie ze strony sojuszników może pewnego dnia sprawić, że Putin poczuje się na tyle odważny, by ponownie zaatakować" i czy rosyjski przywódca będzie honorować porozumienie pokojowe.
Szef Pentagonu odparł, że celem prezydenta Donalda Trumpa jest zatrzymanie przemocy i śmierci, a zawieszenie broni "może być częścią dobrej woli na początku negocjacji".
Hegseth stwierdził, że rosyjski przywódca i tak ogłosi zwycięstwo, niezależnie od wyników rozmów. "Dzięki odwadze Ukraińców i sojuszników, którzy na początku pomagali, udało się zapobiec temu, by Putin osiągnął swoje cele” – powiedział. Dodał, że obecnie „mamy bardziej zdefiniowaną linię frontu”.
"Nie sądzę, by wynik tych negocjacji ośmielił Putina. On zda sobie sprawę, że odstraszanie Zachodu jest silne” – ocenił Hegseth.
Wskazał, że ważne jest, by NATO zwiększyło swoje zdolności obronne i wydatki.
Dodał, że nie trzeba zaufania, by wynegocjować porozumienie. "Jeśli nie ufasz, musisz to zweryfikować. Więc będą kroki weryfikacyjne i zadbamy, by pokój był trwały" - oświadczył amerykański sekretarz obrony.
Amerykańscy żołnierze na Ukrainie
Sekretarz obrony USA Pete Hegseth uważa, że podczas negocjacji o zakończeniu konfliktu nie będzie mowy o obecności amerykańskich żołnierzy w Ukrainie. Powinni to rozwiązać Europejczycy - zaznaczył w piątek w Warszawie Hegseth.
Podczas wspólnej konferencji prasowej z wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem Hegseth powiedział, iż nie uważa, że w ramach negocjacji o zakończeniu konfliktu "będziemy rozmawiali o amerykańskich żołnierzach w Ukrainie". "Nie sądzę, żeby prezydent Trump chciał tego. Europejczycy powinni to rozwiązać i nie będzie raczej żołnierzy amerykańskich na Ukrainie" - powiedział sekretarz obrony USA.
Podkreślił, że zespół ds. bezpieczeństwa narodowego chce, aby prezydent Donald Trump "miał pełne spektrum opcji, żeby zakończył się konflikt, zakończyło się zabijanie" na Ukrainie.
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że negocjacje dopiero się rozpoczną, ale "na pewno musimy być silni i zjednoczeni jako sojusznicy, to jest pomiędzy Polską i Stanami Zjednoczonymi".
Szef MON podkreślił, że Polska od pierwszego dnia robi bardzo dużo, żeby wspierać Ukrainę. Wskazał, że "bez udziału Polski nie ma dostarczania pomocy na Ukrainę", ponieważ 95 proc. pomocy humanitarnej, sprzętu wojskowego przechodzi przez hub logistyczny w Polsce. "My to zabezpieczamy, mamy zaangażowane w to swoje siły, które chronią ten proces. I to jest rola dla Polski moim zdaniem. Tę rolę trzeba rozwijać - logistycznego zabezpieczenia w wielu kwestiach na przyszłość, a nie wysyłania swoich wojsk na Ukrainę" - dodał minister obrony. (PAP)