"Nie możemy pozwolić na dalszą banalizację użycia broni chemicznej" - zaznaczył prezydent Francji Emmanuel Macron w wystąpieniu, w którym poinformował, że wydał rozkaz rozpoczęcia francuskiej interwencji militarnej w Syrii u boku Amerykanów i Brytyjczyków.

Prezydent zaznaczył w swym nocnym oświadczeniu w sobotę, w którym anonsował początek nalotów, że uderzenia lotnictwa francuskiego wpisują się w plan sparaliżowania możliwości władz syryjskich w sferze zbrojeń chemicznych.

W pierwszej kolejności - zaznaczył - mają one objąć tajne arsenały z bronią chemiczną. Macron zaznaczył, że uderzenia z powietrza ograniczą się do miejsc składowania i produkcji tejże broni.

Francuska agencja AFP podała informację, że naloty objęły również zakłady przemysłu chemicznego. Potwierdziły ją czynniki wojskowe, na które powołuje się AFP.

W oficjalnym oświadczeniu Pałacu Elizejskiego wskazano, że w sobotę Francja wznowi wysiłki na rzecz wypracowania wraz z sojusznikami nowego mechanizmu śledztwa i zbadania okoliczności domniemanego ataku z użyciem broni chemicznej w Dumie, w prowincji Guta, który 7 kwietnia spowodował śmierć ponad 60 osób, w tym wielu dzieci.

Reklama

>>> Czytaj też: USA, Wielka Brytania i Francja przeprowadziły naloty w Syrii. "Sojusznicy są przygotowani na długotrwałą operację"