Biorąc pod uwagę zapotrzebowanie na energię elektryczną w 2018 r. i kolejnych latach, inwestycja w Opolu może się okazać opłacalna, mówi prezes Banku Gospodarstwa Krajowego Dariusz Kacprzyk.
BGK może odegrać istotną rolę w realizacji dwóch bloków energetycznych w Jaworznie i Opolu. To kluczowe dla bezpieczeństwa energetycznego inwestycje Tauron oraz PGE. Tymczasem słychać, że budowa elektrowni, zwłaszcza węglowych, nie jest dziś opłacalna z powodu niskich cen energii. BGK widzi w energetyce dobry interes czy po prostu ratuje projekty z udziałem spółek Skarbu Państwa?
Jesteśmy zainteresowani ewentualnym udziałem w wystawianiu gwarancji dla kontraktu w Jaworznie, ale nie mogę zdradzać żadnych szczegółów. Opolski projekt nie jest dzisiaj przez nas analizowany. Ale już spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe, której jesteśmy akcjonariuszem, poddaje ten projekt ocenie. W każdym przedsięwzięciu energetycznym wiele zależy od założeń, które się przyjmie, tymczasem wiele z nich nie zostało tam jeszcze zdefiniowanych. Dzisiaj nie wiemy np., jaki model dotyczący kształtowania się cen energii zostanie przyjęty przez PGE. Według mojej wiedzy te poszukiwania trwają.
Czyli wystarczy garść optymizmu i podniesienie przewidywanej ceny energii za 5, 10 i 15 lat i inwestycja stanie się opłacalna?
Jeśli przyjmiemy, że polska gospodarka wychodzi z kryzysu, to naturalną konsekwencją będzie wzrost zapotrzebowania na energię. Przy dzisiejszej jej cenie budowa być może nie jest w sposób oczywisty opłacalna. Jakie jednak będzie zapotrzebowanie na energię elektryczną w 2018 r. i kolejnych latach? Przecież nie takie jak dzisiaj. Nie zachęcam oczywiście do przyjmowanie nierealistycznych ścieżek zmian cen energii, ale optymizm nie musi być wykluczony. W ten sposób inwestycja w Opolu może się okazać opłacalna.
Reklama
PGE planuje wydzielenie elektrowni Opole z grupy kapitałowej i realizowanie wartej 11,5 mld zł inwestycji w ramach spółki celowej. To pozwoli wypchnąć PGE ryzyko poza grupę, ale utrudni finansowanie projektu. Czy to nie jest problemem dla BGK?
Dzisiejsza sytuacja na rynku powoduje, że niektóre projekty, nawet jeśli znajdują finansowanie, nie gwarantują odpowiednio dużego komfortu dla inwestorów i lepiej jest rozważać je w kontekście dużej grupy. Ona gwarantuje większe bezpieczeństwo, bo generuje przepływy gotówkowe w wielu obszarach. Nie chcę przez to powiedzieć, że BGK nie jest zainteresowany wejściem w projekty opierające się wyłącznie na przychodach generowanych z danego przedsięwzięcia, tak jak w Opolu. Robimy także finansowanie dla spółek celowych. Jednak z powodu wyjątkowo niskiej ceny energii takie projekty dziś trudniej się bronią pod względem opłacalności.

>>> Czytaj również: Dwa wielkie kontrakty Tauronu i PGE za 17 mld zł rozpędzą gospodarkę

PGE już raz w tym roku oceniła opłacalność tego projektu, tłumacząc zawieszenie projektu niewystarczającą opłacalnością inwestycji. Wróciła do niego po serii wypowiedzi polityków, m.in. premiera. Jednym z ich argumentów ma być teraz duży impuls dla gospodarki.
Nie chcę brać udziału w dyskusji o polityce. Moim zdaniem warto rozmawiać o tej inwestycji z wielu innych powodów. Z punktu widzenia całego systemu energetycznego te dwa bloki wydają się potrzebne. Docierają do mnie sygnały ze spółek energetycznych, że nie dostają one zgody na zamykanie najstarszych bloków. Jeśli więc dostrzega się potrzebę utrzymania w ruchu najstarszych, często nieopłacalnych dla ich właścicieli jednostek, to tym bardziej powinno być miejsce na nowe bloki.
Co do wpływu tej inwestycji na PKB – każda tak duża inwestycja jest dzisiaj w Polsce pożądana, nawet jeśli z osobna nie jest ratunkiem dla gospodarki. Argument o pozytywnym wpływie na gospodarkę jednak nie wystarczy do tego, żebyśmy sfinansowali taki projekt. BGK nie będzie wchodził w tę inwestycję bezkrytycznie.
Jak wielkim problemem dla banków jest kiepska kondycja firm wykonawczych na rynku energetyki? Wiele z nich zagrożonych jest upadłością. Tak się złożyło, że spółki z tria: Rafako (które jest kontrolowane przez PBG), Polimex-Mostostal, Mostostal Warszawa, obecne są w Opolu i Jaworznie.
Rzeczywiście pojawił się kłopot: kto i w jakim terminie zrealizuje projekty. Ja widzę w tym m.in. efekt niskiej jakości polskiego ustawodawstwa. Dzisiejsze prawo zamówień publicznych nie jest dość elastyczne, przez co utrudnia pracę inwestorom. Dla skomplikowanych inwestycji infrastrukturalnych, w których sam proces przygotowania dokumentacji zabiera wiele miesięcy, a później jeszcze miesiącami trwa wybór wykonawcy, składanie finansowania i wreszcie przez wiele lat jest realizowany, to prawo nie zawsze okazuje się najbardziej efektywne.
Wiele dyskusji wzbudziła jedna z ostatnich wypowiedzi premiera o końcu kryzysu. Pan się pod nią podpisuje?
Do 30 września udzieliliśmy ponad 4 mld zł kredytów z programu de minimis dla mikro, małych i średnich firm. Łączna wielkość strumienia pieniądza wygenerowanego na fundamencie tego narzędzia przekłada się na ok. 7 mld zł bieżącego finansowania. Opierając się na danych, które są dostępne w BGK, można stwierdzić symptomy ożywienia gospodarczego. Choćby z tego powodu rozpoczęliśmy procedurę poszerzenia programu de minimis. Nawet jeśli nie nastąpiło jeszcze realne odbicie, to wulkan zaczyna powoli kipieć. Lawa jeszcze się nie leje, ale wkrótce może popłynąć. Akcja kredytowa pobudzona gwarancjami de minimis liczona jest w miliardach złotych i mogę chyba powiedzieć, że okres, w którym fizyczne odbicie nastąpi, jest z pewnością nieodległy. Podobne wnioski płyną z rozmów z kolegami z innych banków. Czy to będzie trwały i nieprzerwany wzrost np. przez pięć lat, trudno powiedzieć.
Jakimi środkami dysponuje dzisiaj bank na wspieranie polskich inwestycji?
Fundusze własne banku wynoszą 7 mld zł. Poziom 1,5 mld zł to próg naszego zaangażowania finansowego w jednostkowy projekt lub grupę energetyczną. Mam nadzieję, że dużą część wypracowywanego zysku będziemy mogli dopisywać do kapitału po to, żeby zwiększyć nasze możliwości. Niewykluczone, że będziemy jako zarząd wnosić o podniesienie kapitałów banku. Dzisiaj jednak nie mamy z tym problemu. Raczej brakuje projektów, w które moglibyśmy się zaangażować. Oprócz 5–10 projektów o dużym poziomie naszego zaangażowania będziemy także wchodzili w średnie i mniejsze projekty. Choćby po to, żeby zdywersyfikować ryzyko. To będzie też zadaniem naszej sieci oddziałów – poszukiwanie projektów inwestycyjnych, w które będziemy mogli się zaangażować. Naszym celem jako państwowego banku rozwoju jest rozwój społeczno-gospodarczy kraju.

>>> Polecamy: Gwarancje BGK pomagają utrzymać zatrudnienie