O okolicznościach czwartkowego napadu na placówkę bankową w Rudzie Śląskiej poinformowała w sobotę miejscowa policja, która sprawcę kradzieży złapała już pięć godzin po jej dokonaniu. Potem zatrzymano i aresztowano osoby, które przyczyniły się do przestępstwa, choć formalnie nie miały z nim nic wspólnego.

Okazało się, że podejrzany o napad Damian K. był winien trzem znajomym pieniądze. 20-letni Robert K., rok starszy Stanisław G. i 26-letni Piotr K. grozili, że ciężko pobiją dłużnika i jego rodzinę, jeśli nie odda pieniędzy. Swoje groźby podparli przemocą, bijąc 25-latka.

Właśnie to - jak wynika z policyjnych materiałów - skłoniło Damiana K. do napadu. Wszedł do banku przy jednej z głównych ulic Rudy Śląskiej z przedmiotem wyglądającym jak pistolet i zażądał pieniędzy. Pracownik oddziału wydał mu gotówkę, którą przestępca zaniósł wierzycielom. Ale ci żądali już wówczas dziesięciokrotnie większej kwoty, niż pierwotny dług.

Po zeznaniach sprawcy napadu policjanci zatrzymali, a sąd aresztował trzech dręczycieli Damiana K. Policjanci poinformowali o sprawie, traktując ją jako przestrogę i informację dla osób, które padają ofiarą straszących, grożących i bijących wierzycieli. Takie postępowanie jest przestępstwem, zagrożonym więzieniem. Policja zaznacza jednocześnie, że podobny motyw napadu na bank nie zwalnia z odpowiedzialności jego sprawcy.

Reklama