W rozmowach, które toczyły się w ambasadzie RP w Pradze, uczestniczyli także ze strony czeskiej hejtman kraju (marszałek województwa) libereckiego, regionu sąsiadującego z polską kopalnią, Martin Puta i wiceminister spraw zagranicznych Martin Smolek.

Puta na krótkiej konferencji prasowej po zakończeniu rozmów w piątek powiedział, że są sprawy, które obie strony muszą wyjaśnić "w domu". „Potrzebujemy czasu, by wszyscy, którzy decydują, zapoznali się ze szczegółami, i by wszyscy, którzy będą decydować w przyszłości, poznali szczegóły” - powiedział.

Nawiązał w ten sposób do faktu, że Brabec zasiada w gabinecie Andreja Babisza, kończącym wkrótce urzędowanie po wyborach parlamentarnych z 8 i 9 października. Nowy rząd jeszcze nie powstał, ale najprawdopodobniej będą go tworzyć politycy z pięciu partii. Członkiem kierownictwa jednej z nich – Burmistrzowie i Niezależni - jest Puta. Samorządowiec z Liberca ocenił jako dobrą wiadomość, że obie strony znowu rozmawiają.

O wznowienie przerwanych pod koniec września rozmów między Warszawą i Pragą apelowali przede wszystkim przedstawiciele czeskich władz samorządowych. Sugerowali, że porozumienie jest lepsze niż postępowanie sądowe.

Reklama

W lutym br. Czechy wniosły skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) przeciwko Polsce w sprawie kopalni węgla brunatnego Turów. Wnioskowały też o nakazanie - w ramach środka tymczasowego - wstrzymania w niej wydobycia. Skargę skierowano w związku z rozbudową kopalni, która - jak twierdzi Praga - zagraża dostępowi do wody mieszkańców okolicznych gmin. Skarżą się oni także na hałas i pył związany z wydobyciem węgla brunatnego.

W maju TSUE, w odpowiedzi na wniosek Czech, nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie. Polski rząd ogłosił, że kopalnia nadal będzie pracować, i rozpoczął rozmowy ze stroną czeską. 20 września unijny Trybunał postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej karę 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia w kopalni.