Najpierw spotkanie w cztery oczy

Negocjacje premierów Ukrainy i Rosji rozpoczęły się od ich spotkania w cztery oczy. Tematem są warunki wznowienia przez Ukrainę przesyłu rosyjskiego gazu ziemnego do Europy. Komentatorzy oczekują, że Tymoszenko i Putin omówią też warunki przywrócenia dostaw rosyjskiego gazu na samą Ukrainę.

Potem konferencja...

Po krótkiej rozmowie w cztery oczy w siedzibie rządu Federacji Rosyjskiej Tymoszenko i Putin udali się na Kreml, gdzie rozpoczyna się międzynarodowa konferencja, poświęcona problemom tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy.

Reklama

Konferencję zwołano z inicjatywy prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który zaprosił do Moskwy przedstawicieli krajów- odbiorców rosyjskiego paliwa i krajów tranzytowych.

W forum tym uczestniczą m.in. prezydent Armenii Serż Sarkisjan, a także premierzy: Ukrainy - Julia Tymoszenko, Białorusi - Sierhiej Sidorski, Mołdawii - Zinaida Grecianii oraz Kazachstanu - Karim Masimow.

Na konferencji w sprawie tranzytu rosyjskiego gazu do Europy Unię Europejską reprezentują komisarz ds. energii Andris Piebalgs oraz Martin Rziman, minister przemysłu i handlu Republiki Czeskiej, która w bieżącym półroczu sprawuje rotacyjne przewodnictwo UE.

Do Moskwy przyjechał też Liubomir Jahnatek, minister gospodarki Słowacji, która spośród krajów Unii Europejskiej najbardziej ucierpiała wskutek wstrzymania przez Rosję tranzytu gazu przez Ukrainę.

Konferencja obraduje przy drzwiach zamkniętych.

Oczekuje się, że Tymoszenko i Putin wznowią negocjacje po zakończeniu konferencji.

Prezydent Rosji chce nowych porozumień międzynarodowych

Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył tymczasem, że potrzebne są nowe porozumienia międzynarodowe, które uniemożliwią powstanie takich sytuacji, jak obecny kryzys gazowy.

Miedwiediew powiedział to na otwarciu międzynarodowej konferencji, poświęconej problemom tranzytu rosyjskiego gazu do Europy przez terytorium Ukrainy.

Tymczasem Gazprom prawie się dogadał z Ukrainą w sprawie cen gazu

Rosyjski potentat gazowy Gazprom liczy, że jeszcze w sobotę osiągnie z Ukrainą porozumienie w sprawie ceny sprzedawanego jej gazu ziemnego - oświadczył agencji ITAR-TASS rzecznik zarządu Gazpromu Siergiej Kuprijanow.Według niego, praktycznie dopracowano już ideę utworzenia konsorcjum gazowego, co będzie sprzyjać bezproblemowemu dostarczaniu rosyjskiego gazu do Europy. Konsorcjum funkcjonowałoby tak długo, jak byłoby to potrzebne - zaznaczył Kuprijanow.

Wieczorem wznowiono rozmowy Putina z Tymoszenko

Premierzy Rosji i Ukrainy, Władimir Putin i Julia Tymoszenko wznowili w sobotę wieczorem negocjacje w sprawie warunków dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę i jego tranzytu przez ukraińskie terytorium do Europy.

Poinformował o tym rzecznik szefa rosyjskiego rządu Dmitrij Pieskow.

Mogą trwać całą noc.

"Negocjacje trwają i będą trwały dalej. Uczestnicy siedzą przy stole i intensywnie pracują. Rozmowy mogą potrwać całą noc, do rana" - powiedział rzecznik Putina.

Negocjacje w rozszerzonym składzie - m.in. z udziałem szefów dwóch narodowych koncernów: rosyjskiego Gazpromu i ukraińskiego Naftohazu, Aleksieja Millera i Ołeha Dubyny - poprzedziły rozmowy w cztery oczy Putina i Tymoszenko. Trwały one około dwóch godzin.

Putin i Tymoszenko rozmawiali już w cztery oczy po południu, zaraz po przylocie ukraińskiej premier do Moskwy. Później oboje uczestniczyli w międzynarodowej konferencji w sprawie zapewnienia dostaw rosyjskiego gazu do Europy, która z inicjatywy prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa w sobotę obradowała na Kremlu.

Rosyjsko-ukraińskie negocjacje gazowe zostały zerwane 31 grudnia. Toczyły się w oparciu o międzyrządowe memorandum o współpracy w sferze gazowej, podpisane przez Putina i Tymoszenko 2 października 2008 roku. Dokument ten - jak uważa Kreml - wygasł 1 stycznia.

Przewidywał m.in., że Moskwa i Kijów w ciągu trzech lat przejdą na ceny rynkowe za dostawy rosyjskiego paliwa na Ukrainę oraz jego tranzyt przez ukraińskie terytorium do Europy. Warunkiem było spłacenie przez Naftohaz długów za gaz dostarczony w 2008 roku.

Gazprom utrzymuje, że ukraiński koncern jest mu winny 614 mln USD za 2008 rok. Uważa też, że kontrakt na tranzyt surowca ważny jest do 2013 roku, a stawka za przesył (1,6 dolara za 1000 metrów sześciennych na odległość 100 km) - do 2010 roku.

Domaga się ponadto, by cena gazu dla samej Ukrainy była pochodną ceny paliwa dla odbiorców w Europie. W I kwartale powinno to być 450 dolarów za 1000 metrów sześciennych (wobec 179,5 USD w 2008 roku). Tyle samo - zdaniem rosyjskiego koncernu - Kijów powinien zapłacić za gaz bezprawnie pobrany z rurociągów tranzytowych w pierwszych dniach stycznia (86 mln metrów sześciennych).

Gazprom zgadza się płacić stawkę rynkową (3,4 dolara) za przesył gazu przez ukraińskie terytorium, jeśli Naftohaz będzie płacić cenę rynkową za paliwo sprowadzane z Rosji na wewnętrzne potrzeby.

Naftohaz nie uznaje roszczeń Gazpromu za 2008 rok. W 2009 roku gotów jest płacić 200-212 USD za 1000 metrów sześciennych gazu. Według ukraińskiego koncernu, dotychczasowe stawki za tranzyt surowca są nieważne (tak orzekł sąd administracyjny w Kijowie); nowe powinny wynieść co najmniej 2-2,20 USD.

Ukraina nie przyznaje się też do przywłaszczenia gazu z magistrali tranzytowych. Utrzymuje, że paliwo to było jej niezbędne do podtrzymania właściwego ciśnienia w systemie przesyłowym. Strona ukraińska deklaruje, że zapłaci za ten gaz, gdy porozumie się z Gazpromem co do ceny.