Przyjęcie tej "oferty" oznaczałoby rezygnację z budowy gazoportu lub rurociągu do Danii, które miały nasz kraj częściowo uniezależnić od rosyjskich dostaw.

- Ta propozycja nie powinna dziwić, strona rosyjska chce najwyraźniej skorzystać z okazji, czyli niekorzystnej sytuacji, w jakiej Polska znalazła się jako importer gazu - mówi "Rz" były prezes PGNiG Andrzej Lipko.

Atuty są po stronie rosyjskiej, bo to Polsce zależy na czasie i nie ma innej możliwości sprowadzenia dodatkowego gazu w tym roku. Ale nasz kraj nie będzie potrzebował dodatkowego gazu rosyjskiego tylko przez 5- 6 lat, czyli do czasu zrealizowania projektów dywersyfikacyjnych (gazoportu w Świnoujściu i rurociągu do Danii).

Więcej w Rzeczpospolitej.

Reklama