Premier Tusk w przedstawionej w piątek w Sejmie informacji zaapelował o ponadpartyjne porozumienie na rzecz osiągnięcia 400 mld zł z budżetu UE i "utrzymania Polski w centrum Europy".

"Premier potraktował Polaków jako ludzi bardzo niemądrych. Uznał, że nie potrafią obliczyć, ile naprawdę należy się nam z UE, ile wynosiłyby sumy, które otrzymalibyśmy w ramach polityki spójności, gdyby wykonano to, co już dawno było w dokumentach Unii Europejskiej, na co powoływał się także rząd" - oświadczył Kaczyński w piątek po południu.

Zdaniem szefa PiS, gdyby "podliczenie, które przedstawił premier było uczciwe, a nie było po prostu polityką licytowania własnego kraju w dół", to według dzisiejszego kursu euro, Polska powinna otrzymać od "trzystu dwudziestu kilku mld do 330 mld zł z polityki spójności i licząc to, co nam się należy, czyli podwyżkę stawki na hektar - ok. 170 mld na rolnictwo - łącznie ok. 500 mld".

"Premier mówiąc, skądinąd choć to pewnie też nie wyjdzie, zabrał nam 100 mld zł. Takiej polityki się nie prowadzi, to jest polityka płynięcia w głównym nurcie, ale w dół wodospadu" - stwierdził prezes PiS.

Reklama

Wcześniej, podczas sejmowej debaty nad informacją o polityce europejskiej poseł PiS Krzysztof Szczerski ocenił, że pakt fiskalny jest prawem pozaunijnym, które "podszywa się pod wspólnotowy dorobek prawny", burzy ład prawny w Europie, dzieli państwa UE na kilka kategorii.

"Pakt to prawo złe dla Europy, pisane pod presją kryzysu, agencji ratingowych i banków. Powinno być odłożone na półkę wiecznej niepamięci w dziale nieudane projekty" - ocenił polityk PiS.

Szczerski zarzucił premierowi, że podpisał pakt "euro plus" bezprawnie, bez upoważnień konstytucyjnych i ustawowych. "Nie ma naszej zgody na to, aby polski budżet był poddany kontroli urzędników nie wiadomo skąd, przez kogo powoływanych. (...) Nie życzymy sobie, aby ktoś podważał prawa Sejmu do wolnego decydowania, na co pójdą pieniądze zebrane od polskich obywateli. Nie będzie zgody na tyranię w Europie. Niech Komisja Europejska nie waży się tych rekomendacji przysyłać" - oświadczył.

Oskarżył też Tuska o to, że pcha Polskę "w sam środek czarnej dziury".

"PiS uważa, że najważniejszym dylematem, przed którym stoi dziś polska polityka europejska, jest odpowiedź na pytanie, jak mamy zachować się wobec widocznej tendencji do pękania Unii Europejskiej, wobec narodzin Europy wielu prędkości. Już sam fakt, że stanęliśmy wobec takiego dylematu, jest porażką rządu Donalda Tuska, który wielokrotnie podkreślał, że jego strategicznym celem jest utrzymanie europejskiej jedności" - mówił polityk PiS.

Szczerski wyraził nadzieję, że Sejm nie ratyfikuje paktu fiskalnego. Przekonywał, że pakt ów przyczynił się do powstania sytuacji, że "Polska musi się wkupywać w swoje prawa do uczestnictwa w pracach organów Unii". Podkreślał, że kraje członkowskie UE są sobie równe, a instytucje UE są powszechne. "Pakt, to dziwaczne prawo niby unijne, niszczy te zasady. Lubi pan naprawdę być wypraszany za drzwi?" - pytał Szczerski premiera.

Ocenił też, że obecny obóz władzy dał się złapać w pułapkę myślenia, że "prędkość głównego nurtu to pionierzy integracji siedzący w uciekającym nam pociągu, do którego musimy się za wszelką cenę załapać". "To wizja, która z góry skazuje nas na rolę podrzędną. (...) Polacy zasługują na to, aby nie rządzili nimi ludzie tacy, jak obecny obóz władzy, ludzie pełni kompleksu niższości. Kompleks tkwi w głowach rządzących" - mówił Szczerski.

"Panie premierze, uwierz pan w siłę Polski albo ustąp" - apelował do Tuska.

Przekonywał, że strefa euro to obszar problemów UE, który ciągnie w dół całą europejską gospodarkę. "Z niepokojem obserwujemy, że pan premier chce nas do tej strefy zagonić" - dodał. Ocenił też, że Polskę wepchnął w kryzys "kompleks rządu", ale i "interes obozu władzy".

Według Szczerskiego polityka Tuska przypomina skoczka, który skacze bez spadochronu. "Rzucił się pan w dół, a teraz nerwowo szuka linki do spadochronu. Już pan wie, że pan zapomniał tego spadochronu, ma pan jeszcze nadzieję, że lecący obok Niemcy chwycą pana na hol. Ale oni są zajęci swoimi własnymi sprawami, a ziemia jest coraz bliżej" - mówił Szczerski.

Jak deklarował, PiS uznaje, że są trzy warunki dobrej polskiej polityki europejskiej: budowa własnego potencjału gospodarczego przy zerwaniu z "mentalnym uzależnieniem od wspomagania z zewnątrz", inwestowanie w Polaków pracujących w instytucjach europejskich oraz obrona równości państw europejskich.

"Dopóki obowiązują traktaty, polityka spójności i wspólna polityka rolna nam się należą z mocy prawa, a nie z niczyjej łaski" - ocenił polityk PiS.

Szczerski przekonywał też, że negocjacje nad przyszłą unijną perspektywą finansową to pierwszy poważny test dla Donalda Tuska. "Do tej pory woził się pan na gapę w polityce europejskiej. Członkostwo wynegocjowali panu premier Miller i prezydent Kwaśniewski. Pieniądze, które pan tak ochoczo wydaje, wynegocjował panu rząd Prawa i Sprawiedliwości, a teraz nadszedł dla pana czas próby" - dodał polityk PiS.

Zadeklarował, że "ponieważ chodzi o Polskę, PiS robi wszystko, co może partia opozycyjna, aby zapewnić Polsce duże środki z najbliższej perspektywy finansowej".

"W Sejmie zgłosiliśmy projekt uchwały, która mogłaby stać się dla rządu ważną kartą przetargową w negocjacjach. Ta uchwała dlatego jest tak zdecydowana, żeby pan mógł powiedzieć w Brukseli, że polski Sejm jest zdecydowany w swoim postanowieniu co do wartości dobrego budżetu - równych dopłat, wysokich środków na spójność. Bez tego będzie pan prowadził politykę miękkiej ręki. Jeśli pan tak woli, to pana decyzja" - zakończył Szczerski.