Syria będzie się bronić w razie ewentualnego ataku. Minister spraw zagranicznych Walid Moualem oświadczył, że Syryjczycy użyją w swej obronie wszelkich posiadanych środków.

"Mamy środki obrony, które wszystkich zaskoczą" - powiedział Moualem na konferencji prasowej w Damaszku.

Minister podkreślił, że na ewentualnym ataku na Syrię skorzystałaby tylko Al-Kaida i Izrael. Uznał też za "urojenie" przekonanie państw zachodnich, że uda im się atakami lotniczymi doprowadzić do zrównoważenia sił syryjskiej armii rządowej i powstańców. Minister spraw zagranicznych dodał, że rząd będzie kontynuował planowane operacje przeciwko rebeliantom mimo groźby zagranicznej interwencji.

>>> Czytaj też: W syryjskim konflikcie chodzi m.in. o przyszłe gazociągi

Walid Moualem zdecydowanie zaprzeczył zarzutom, że to siły rządowe dokonały zeszłotygodniowego ataku chemicznego pod Damaszkiem. Oświadczył, że żaden rząd nie użyłby takiej broni przeciwko swoi obywatelom. Moualem podkreślił, że zarzuty te są całkowicie bezpodstawne i mają posłużyć jako pretekst do ewentualnego ataku.

Reklama

Szef syryjskiej dyplomacji oświadczył, że rząd nie będzie utrudniał prac ONZ-owskim ekspertom, badającym okoliczności zeszłotygodniowego ataku gazowego. Powiedział jednak, że planowane na dziś badania odłożono do jutra, gdyż nie udało się osiągnąć porozumienia z powstańcami w sprawie zapewnienia bezpieczeństwa ekspertom.

Minister oświadczył, że siła syryjskiej armii opiera się na współpracy z Rosją, która nie opuści swojego sojusznika. Dodał, że jego kraj może też liczyć na wsparcie Iranu.

>>> Polecamy: Cameron: Użycie broni chemicznej wymaga międzynarodowej interwencji