"Rosjanie nie dysponują (pod Charkowem) wystarczającym potencjałem, nawet z uwzględnieniem 144. dywizji pancernej. Po pierwsze, trzeba by przerwać naszą linię obrony, która jest tam dosyć dobrze umocniona. O (niepowodzeniach wroga) świadczy choćby to, że najeźdźcy, nawet po zmobilizowaniu i posłaniu w bój rezerw, zdołali osiągnąć tylko te pozycje, z których (wcześniej) Ukraińcy wyparli ich w kierunku granicy. Przeciwnik nie był już jednak w stanie pójść dalej" - zauważył Żdanow.

W połowie maja pojawiły się doniesienia o sukcesach ukraińskiej kontrofensywy na północ od Charkowa i odepchnięciu wojsk agresora na odległość 3-4 km od terytorium Rosji. Później Rosjanie odzyskali jednak kilka przyczółków w obwodzie charkowskim, co umożliwiło im wznowienie ostrzału miasta z powietrza i stanowisk artyleryjskich.

W trwających od tamtego czasu atakach na dzielnice mieszkalne ginie ludność cywilna. 26 maja śmierć poniosło osiem osób, w tym pięciomiesięczne niemowlę i ojciec dziecka, a 17 cywilów zostało rannych.

Reklama

Drugie co do wielkości miasto Ukrainy, liczące przed inwazją blisko 1,5 mln mieszkańców, jest położone zaledwie około 40 km od granicy z Rosją.