„Wobec prawa to dzieci. W rzeczywistości gotowe są siać terror wokół. To bojownicy dżihadu” – rozpoczyna komentarz zastępca redaktora naczelnego "Le Figaro" Yves Threard. Po czym wylicza, że takich dzieci jest obecnie we Francji 2000, dwa razy więcej niż przed dziewięcioma miesiącami, a na terenach wojny - 400. „One są Francuzami!" - podkreśla.

„Wiele z nich to neofici i nie wszystkie pochodzą ze sfanatyzowanych rodzin” – twierdzi komentator, podkreślając, że „jest wśród nich coraz więcej dziewcząt”. „Wszystkie są dziećmi internetu” - medium, w którym dokonała się ich radykalizacja - zauważa.

Threard wyraża przekonanie, że „tradycyjny arsenał sądownictwa dla nieletnich, jest, oczywiście, niewystarczający”. Komentator pisze, że choć wzmocniono służby wywiadowcze i monitoring internetu, to „huragan (radykalizacji) jest tak potężny, że istniejące odpowiedzi są niezdatne lub trudne do zastosowania”.

Autor artykułu wzywa do odejścia od „demagogicznych reform wprowadzanych od dziesięcioleci” i całkowitej „zmiany systemu edukacji".

Reklama

Psychoanalityk Patrick Amoyel, który w Nicei pomaga rodzinom sfanatyzowanych dzieci oraz szkoli pracowników państwowych do walki z radykalizmem, twierdzi w tym samym numerze paryskiego dziennika, że „28 proc. francuskich muzułmanów określić można jako ekstremistów". "W niektórych rodzinach hidżab zakłada się trzy- czy czteroletnim dziewczynkom – taką tendencję zaobserwować można wśród czwartego pokolenia (imigrantów)" - zauważa.

Według tego psychoanalityka dzieci mogą być równie okrutne, co dorośli. Jego zdaniem „ich indoktrynacja może być szybsza, gdyż dzieci są z natury bardziej ekstremistyczne w swych wyborach”.

Powołując się na swe nicejskie doświadczenia Amoyel stwierdza, że zradykalizowane 14-latki „znają teksty, potrafią cytować Koran, nauczyły się zasad salafizmu”.

Zaznacza jednocześnie, że pociechę stanowi fakt, że dzieci można łatwo odzyskać. „Łatwiej jest nadać nowy sens myślenia nastolatkowi niż 30-latkowi” - ocenia ekspert.

>>> Czytaj też: Neoliberalny pociąg wykoleił Europę. Stary porządek sypie się na naszych oczach