Tylko reżyser wie, co się za chwilę wydarzy na scenie. Aktorzy muszą mu się podporządkować, grać według jego wskazówek, uwierzyć, że scenariusz jest dobry, a rekwizyty nie są przypadkowe. Dlatego polityka jest tak często porównywana do teatru, ale prawdziwą dramaturgię najlepiej buduje dzisiaj Jarosław Kaczyński. Już blisko dwa miesiące prowadzi próby do rekonstrukcji rządowego gabinetu, chociaż premierę zapowiedział jeszcze wcześniej, bo w lipcu, na kongresie partii w Przysusze. Niczym mistrz filmowego suspensu Alfred Hitchcock w poniedziałek zafundował wszystkim trzęsienie ziemi, ogłaszając, że kandydatem na premiera jest Mateusz Morawiecki. Od tego czasu napięcie tylko rośnie. Politycy PiS, opozycja, media, komentatorzy i wyborcy są tylko widzami. Nie wszystkim spektakl się podoba.

Zmiana obsady

Czas jednak do tego typu dramaturgii przywyknąć, bo permanentna niepewność, niekończąca się rekonstrukcja i ciągła możliwość zmian są wpisane – i będą jeszcze mocniej – w model zarządzania, jaki preferuje prezes PiS.
>>> Treść całego artykułu będzie można przeczytać w piątkowym wydaniu DGP.
Reklama